niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 16


Justin

- Co to było?- zapytała zupełnie zdezorientowana Caroline. Szczerze przyznam, że sam nie miałem zielonego pojęcia.
- Skąd mam wiedzieć?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie- No nie patrzcie się tak na mnie- powiedziałem po chwili czując na sobie spojrzenie blondynki i Harrego.
- Zaczynam być podejrzliwy- powiedział zamyślony kędzierzawy.
- Zluzuj, koleś. Mam własną dziewczynę- oburzyłem się. Nie, żebym chciał kręcić z Kat czy coś. Jezu, pieprzony zakład. No i po co ja się w niego wpakowałem, do cholery?
- Liczy się dla nas dobro Katlin, prawa?- zapytała Car, na co zgodnie pokiwaliśmy głowami- Więc jeśli chce być z tobą- wskazała na mnie- to niech będzie.
- Emmm, dobra- zacząłem niepewnie- Pomóżcie mi zrobić jej coś do jedzenia, bo z tego co wiem nie jadła już jakiś czas..
- Co ty pierdolisz?- powiedziała przerażona Caroline, ale nie za bardzo wiedziałem dlaczego. Podejrzewałem jednak, że za chwilkę się dowiem.
- Czemu nikt jej nie przypilnował?- zapytał Harry przeczesując palcami swoje włosy.
- A co jej jest?- zapytałem kompletnie nie rozumiejąc ich nagłej paniki.
-W wieku DWUNASTU lat miała problemy z bulimią. Chociaż to może za dużo powiedziane. Miała okropne kompleksy i trochę wymiotowała, ale szybko ogarnęliśmy sytuację. Później jeszcze kilka razy miała pojedyncze okresy kiedy robiła, co robiła, ale jak najszybciej opanowywaliśmy sytuację- wyjaśniła w pośpiechu moja dziewczyna, na co mi szczęka trochę opadła. Nie spodziewałem się tego po Katlin.
***
Chwilę później szedłem na górę w stronę pokoju uroczej brunetki niosąc ze sobą tackę z wieloma pysznościami, które przyrządziła Caroline. Delikatnie uchyliłem drzwi kolanem. Na szczęście nie były zamknięte na klamkę, bo inaczej nie dałbym sobie rady. W pierwszej chwili pomyślałem, że Katlin zasnęła, gdyż leżała na łóżku odwrócona w stronę okna. Niestety, kiedy tylko usłyszała dźwięk od razu odwróciła się do mnie, po czym wymusiła uśmiech.
- Poszli?- zapytała słabym głosem. Cholera, znów płakała. Nienawidziłem, gdy to robiła.
- Tak- odpowiedziałem krótko- Głodna?- zapytałem podnosząc jedzenie trochę wyżej.
- Nie chcę jeść- powiedziała cicho Katlin, a kiedy posłałem jej znaczące spojrzenie dodała- Naprawdę nie dam rady nic tknąć. Po prostu czuje, że wszystko i tak zwrócę. Nie widzę w tym sensu.
- Wiesz jak się starałem?- ale ze mnie kłamca, ale cóż, lubię zbierać laury dla siebie.
- Mam propozycję- powiedziała trochę bardziej ożywiona- Zjem to, ale mi pomożesz.
- Jak chcesz- uśmiechnąłem się najsłodziej jak potrafiłem, po czym położyłem tacę na łóżku i rozpoczęliśmy naszą małą ucztę.

Katlin

Leżałam oparta o Justina i zastanawiałam się co strzeliło mi do głowy, że to właśnie jemu pozwoliłam zostać. Było to dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że jego, jako jedynego z całej paczki nie lubiłam. Cóż, myślę, że po tych wydarzeniach może się to zmienić. W każdym razie mam nadzieję, że go polubię choć trochę.
- Widzę, że Ciebie też nie interesuje ten film- odezwał się nagle Justin.
- No, tak trochę. Wiesz, może w innej sytuacji…- zaczęłam niepewnie.
- Katlin, uwierz mi doskonale wiem jak się czujesz- powiedział brunet z widocznym zmęczeniem w oczach.
- Jestem taką suką- powiedziałam- Wiesz, jak bardzo nienawidzę siebie? To jest nawet nie do pomyślenia…- zaczęłam ni stąd, ni zowąd zaskakując nas oboje.
- Nie możesz tak mówić- natychmiast przerwał mi brązowo oki- To nie twoja wina, że twój tata miał wypadek...- tym razem to ja musiałam mu przeszkodzić.
- Nie mówię tylko o tym. Wiesz, dziś przypomniał mi się ten nasz nieszczęsny pocałunek. Masz rację, jestem dziwką. Biorąc pod uwagę śmierć taty, kłopoty z mamą i tą naszą chorą relacje. Po co ja żyję? Mogłabym się po prostu nie obudzić, czy coś.
- Żartujesz?- zapytał Justin z paniką w oczach. Usiadł naprzeciwko mnie i złapał mnie za ręce- Nie masz prawa tak mówić. Nie mam zielonego pojęcia o co chodzi z twoją matką, bo nikomu nie chcesz nic powiedzieć…
- A wiesz dlaczego?- zapytałam ze łzami w oczach bezczelnie mu przerywając- Wstydzę się tego co zrobiła tak bardzo, że nie mam ochoty nawet na nią patrzeć- zaczęłam cicho łkać.
- Nie ma nic czego nie można nie wybaczyć- powiedział cicho Justin.
- Mylisz się i podejrzewam, że nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo. Są pewne sprawy, o których nie zapomnimy nigdy. Już zawsze będziemy żyli z ich brzemieniem.
- O czym ty mówisz?
- Moja matka jest w ciąży z innych kolesiem- wypaliłam, po czym rozpłakałam się jeszcze rzewniej. Dlaczego do cholery mówię mu takie rzeczy? Wcale nie będę zdziwiona jeśli kiedykolwiek wykorzysta to przeciwko mnie.
- Ćiii- odezwał się Justin niespodziewanie mnie przytulając. Zaciągnęłam się jego zapachem. Pachniał zupełnie inaczej niż Harry- Nie widziałem, że było to coś tak brutalnego, ale zobaczysz, że jak minie miesiąc, może dwa lub więcej spojrzysz na to pod innym kątem i wybaczysz jej, a wiesz czemu? Bo kiedy kogoś mocno kochamy, to nawet jeśli zraniłyby nas w najgorszy z możliwych sposobów, to po upływie pewnego czasu i tak mu przebaczymy, bo wiemy, że bez tej osoby nie damy rady normalnie funkcjonować.
- Głębokie- zachichotałam cicho. Szkoda, że wciąż nie było to do końca szczere.
- Wiem, że żałujesz tego pocałunku jak cholera- odezwał się niespodziewanie Justin po kilku minutach przyjemnej ciszy- Chciałem Ci powiedzieć, że ja nie do końca. Może się to wydawać dziwne, bo mam dziewczynę, która na dodatek jest twoją przyjaciółką, ale nie czuję ogromnych wyrzutów sumienia. Nie umiem tego wyjaśnić, bo nie chciałem tego zrobić. Po prostu tak wyszło..
- Rozumiem Cię- powiedziałam zmęczona- Życie jest cholernie trudne i niezrozumiałe. Jeszcze półtora tygodnia temu wszystko było wręcz idealne. Pomijam już tą wymianę. A teraz? Leżę w łóżku z moim wrogiem, który pociesza mnie po stracie ojca i błędzie matki. Pieprzona ironia losu.
- Trochę. Dlaczego to mnie, można powiedzieć akceptujesz jako jedynego? Caroline, Harrego, całą naszą paczkę odrzucasz..
- Dziwne to jest. Ty nie patrzysz się na mnie ze współczuciem, nie uważasz przy mnie na słowa i podejrzewam, że gdybyśmy się pokłócili ty byłbyś w stanie mnie zwyzywać. Myślę, że takiej osoby mi potrzeba, żebym w końcu mogła zacząć normalnie żyć. Oczywiście, o ile to w ogóle możliwe- wyjąkałam ze łzami w oczach. Nie wyobrażałam sobie życia bez taty w żadnym ze scenariuszy, które krążyły po mojej głowie, a było ich naprawdę sporo.
- Zobaczysz, że kiedyś nauczysz się żyć z tą pustką. Będzie ciężko, ale dasz radę- uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Mówisz, jakbyś coś o tym wiedział- powiedziałam szczerze przygryzając dolną wargę.
- Kto wie ile sekretów skrywam.
***
Obudziło mnie dziwny ból w brzuchu, dokładnie jakby coś wierciło mi po nim wiertarką. Doskonale znałam to uczucie, niestety. Bardzo cicho wygrzebałam się z objęć Justina, co wcale nie było łatwe, gdyż zasnęliśmy wtuleni w siebie. Szczerze mówiąc nawet nie pamiętam dokładnie momentu w którym odpłynęłam. Mniejsza. Bardzo niepewnie udałam się w kierunku łazienki. Niepewnie przykucnęłam nad toaletą i zawładnęło mną uczucie, które nie towarzyszyło mi od ponad roku. Poczułam się jak gruba świnia, która nie potrafi poradzić sobie z niczym. Bez wahania wsadziłam dwa palce do gardła i zaczęłam wymiotować.
- Co ty do cholery robisz?- zapytał Justin, który ni stąd, ni zowąd pojawił się w drzwiach łazienki. Dlaczego jestem taka głupia i ich nie zamknęłam? Idiotka do potęgi entej, jak Boga kocham. Na słowa bruneta odskoczyłam od toalety i szybko podkuliłam nogi pod siebie.
- Nie chciałam, przysięgam- zaczęłam płakać, ponieważ poczułam ogromne wyrzuty sumienia. Osoba, która nigdy nie miała takich problemów jak ja nigdy tego nie zrozumie.
- Umyj zęby- poinstruował mnie brązowo oki- O reszcie pogadamy za chwilę- bez słowa wysłuchałam jego polecenia. Właściwie to nie wiedziałam co powiedzieć. Jeszcze niespełna kilka godzin temu zwierzyłam się Justinowi z całego mojego życia. Niejednokrotnie powtarzałam, że wymioty to zakończony rozdział w moim życiu a teraz co? Jestem tak bardzo okropna.
- Grzeczna dziewczynka- pogłaskał mnie po głowie kiedy wykonałam jego polecenie. Następnie udaliśmy się do mojej sypialni, gdzie oboje usiedliśmy na łóżku- Co to miało znaczyć?
- Ja.. nie wiem- powiedziałam szczere- Obudziłam się i czułam jakby ktoś mi czołgiem po brzuchu jeździł. Instynktownie udałam się do łazienki. Przepraszam- zaczęłam ponownie płakać. Naprawdę musiałam się ogarnąć. Kiedyś nie zdarzało mi się uronić nawet łzy. Szkoda, że te czasy to wesoła przeszłość.
- Nie mnie powinnaś, tylko siebie.
- Mówiłam Ci Justin, że to całe jedzenie źle się skończy, to ty się upierałeś.
- Dobrze, nie mówmy już o tym- chłopak popatrzył mi prosto w oczy i kontynuował- Jutro, a właściwie dzisiaj jest sobota. Zaczynasz wszystko od nowa. Masz przed sobą całe stosy stron, których jeszcze nie zapełniłaś. Wiem, że nie masz na to siły, ani ochoty. Wiem, że nie śpisz za dobrze ostatnio, o ile w ogóle. Jednak musisz ruszyć do przodu i im szybciej to zrobisz tym lepiej dla Ciebie. Uwierz mi wiem, co mówię- kiedy brunet zakończył swój monolog postanowiłam przemyśleć jego słowa. Miał rację, to wiedziałam na pewno. Niestety byłam świadoma tego, że łatwiej powiedzieć, niż wprowadzić w życie. Patrzyłam na ten pomysł sceptycznie.
- Chyba mama wraca jutro- powiedziałam cicho.
- To utrudnia sprawę, ale staraj się ją ignorować do czasu, aż będziesz w stanie normalnie z nią porozmawiać. Nie potrzeba Wam kolejnych kłótni, które z pewnością wynikną z waszych rozmów.
- Mogę spróbować się pozbierać, ale to wcale nie będzie łatwe. Ja nie mam nawet zielonego pojęcia od czego zacząć- jęknęłam bezsilnie.
- Proponuję szczerą rozmowę z Caroline i Harrym. To oni są dla Ciebie najważniejsi w tej chwili, prawda?- zapytał na co energicznie pokiwałam głową- No widzisz, sprawa załatwiona. Jutro rano zadzwonisz do nich i umówisz się na spotkanie z każdym z osobna i proszę Cię, pamiętaj- mówisz prosto z serca i wszystko to co powiedziałaś mi. Jestem pewien, że oboje to zrozumieją.
- Dziękuję- powiedziałam z wdzięcznością-  Jesteś dla mnie ogromnym wsparciem, ale proszę Cię chodźmy spać, bo padam na twarz.
- Mam nadzieję, że uśniesz w końcu. Należy Ci się chwila relaksu- powiedział Justin, po czym zaczął podnosić się z łóżka.
- A ty gdzie?- zapytałam zdezorientowana.
- Na kanapę.
- Weź się nie wygłupiaj. Zostań ze mną, proszę.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł- zawahał się.
 - Ja też nie, ale zrób to dla mnie i śpij dziś ze mną. Chcę mieć kogoś przy sobie, bo nie czuję się zbyt bezpiecznie w tak dużym domu- przyznałam szczerze. Chyba powinnam dostać statuetkę za to, jak wiele rzeczy powiedziałam dziś bez żadnych przekrętów.

- Niech Ci będzie- mruknął- Tylko ostrzegam, kopię w nocy- powiedział z uśmiechem, którego nie mogłam nie odwzajemnić. Zgasiliśmy wszystkie światła, po czym położyliśmy się do łóżka. Po chwili usłyszałam ciche chrapania Justina. To właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie coś bardzo ważnego. Coś, co najprawdopodobniej zaważy na mojej przyszłości. 

***
Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz :))

7 komentarzy:

  1. Jeju pierwsza ^^ Super rozdział :) Bardzo podoba mi się jak piszesz :)
    @zerrie__love1 xx

    OdpowiedzUsuń
  2. o mateczko dodaj szyyyybko!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. pam pararam pam pam pam! mam nadziej, ze uscwiadomila sobie, ze on sie jej podoba <3 czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy nastepny?????? kocham <3 /

    OdpowiedzUsuń
  5. jezusie najleeeepszy!!!!!! kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń
  6. CUDOWNY ROZDZIAŁ! Jej co ona sobie uświadomiła?? Asdfghjklzx <3 już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
    @JustenAkaMyLove

    OdpowiedzUsuń