Justin
Siedziałem na łóżku Car bawiąc się jej telefonem podczas gdy ta robiła nam kolację w kuchni. Doskwierała mi nuda dlatego postanowiłem namieszać w życiu Katlin jeszcze bardziej. Szybko wystukałem SMS i wysłałem go uśmiechając się przy tym szyderczo. Nie musiałem długo czekać na odpowiedź. Komórka mojej dziewczyny rozdzwoniła się w przeciągu kilku sekund. Wcisnąłem zieloną słuchawkę.
- Boże, o co chodziło Ci z tą wiadomością?- zapytała spanikowana Kat na co się zaśmiałem, a to od razu załapała o co chodzi- Ty…ty…ty… podły Kretynie! Teraz masz zamiar być moim koszmarem, tak? Nie możesz tak po prostu zniknąć?
- Nie, Kochanie- powiedziałem, a uśmiech nie schodził mi z twarzy- O to w tym wszystkim chodzi. Jesteś traktowana tak jak na to zasługujesz- dokończyłem po chwili zastanowienia, po czym zakończyłem połączenie. W chwili kiedy Caroline wchodziła do pokoju odkładałem jej telefon na stolik nocny znajdujący się koło ogromnego i nieziemsko wygodnego łóżka. Oczywiście usunąłem wiadomość do kopniętej brunetki wraz z ostatnim połączeniem.
- Nie nudziłeś się za bardzo?- zapytała kładąc na pościeli talerz z kanapkami.
- U Ciebie? Nigdy- odpowiedziałem delikatnie całując jej usta.
Katlin
- Kocham Cię Harry i naprawdę przepraszam- powiedziałam po raz setny tego wieczoru.
- Nie masz za co. Wiesz, że jesteś dla mnie całym światem- odpowiedział brunet łaskotając mnie swoimi bujnymi lokami, które aktualnie znajdowały się przy moim policzku. Siedzieliśmy na łóżku wtuleni w siebie i rozmawialiśmy. O wszystkim i niczym. Wyżaliłam się ze wszystkich swoich smutków i utrapień. Jak zwykle znalazłam ogromne wsparcie.
- Kocham Cię Kotku, ale będę musiał się zbierać- jęknął Haz.
- Proszę, tylko nie to- szepnęłam, po czym spojrzałam na zegarek- hej, jest po 22. Jeszcze wcześnie, możesz zostać.
- Wiem, ale obiecałem, że będę wcześniej.
- Czemu?- zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Mamy odbyć jakąś poważna rozmowę, a po tonie taty mogę się spodziewać wszystkiego.
- W takim razie idź- powiedziałam ze smutną miną. Harry pochylił się nade mną i delikatnie położył swoje usta na moich- Na pewno nie chcesz zostać?- jęknęłam pomiędzy pocałunkami.
- Nie mogę- powiedział odsuwając mnie od siebie.
- Znajdziesz drzwi?- zapytałam. Nie chciało mi się go odprowadzać.
- Jasne- powiedział wesoło- Widzimy się jutro?- zapytał dla pewności, na co kiwnęłam potwierdzająco głową. Kiedy kędzierzawy zniknął za drzwiami poczułam niesamowitą pustkę. Słyszałam krzątającą się po dole mamę, z którą nie zamieniłam słowa odkąd pojawiła się w domu. Sprawa z wujkiem nadal była skomplikowana. Przynajmniej dla niej. Z tego co słyszałam ostro się pokłócili. Postanowiłam wziąć szybki prysznic i przygotować się do szkoły. Naprawdę nie chciałam tam iść, ale musiałam zacząć żyć na nowo. Tata by tak chciał.
***
Budzik nieubłaganie dzwonił od około piętnastu minut uparcie dając mi do zrozumienia, że powinnam wstać. Jęcząc cicho, wyłączyłam kolejną drzemkę i zwlekłam się w łóżka. Powinnam się śpieszyć, gdyż byłam trochę spóźniona, ale moim zdaniem, każdy i tak będzie zadowolony, że w ogóle zawitam w szkole. Przygotowania do lekcji zajęły mi mniej czasu niż zwykle, co nie było dla mnie zbyt wielkim zaskoczeniem. Powód tkwił w tym, że postanowiłam odpuścić sobie makijaż. Doszłam do wniosku, że tak czy inaczej będę wyglądać jak zombie, czy coś w ten deseń. Zbiegając po schodach na dół niemal zderzyłam się z mamą, która popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem. Zignorowałam ją. Chwyciłam kluczyki, znajdujące się w przedpokoju i udałam się do szkoły. Droga nie zajęła mi zbyt wiele czasu. Zaparkowałam na „moim” miejscu, po czym udałam się do moich przyjaciół, którzy stali na korytarzu. Widząc mnie ciepło się uśmiechnęli, i kiedy tylko do nich podeszłam, mocno wyściskali. Naprawdę się za nimi stęskniłam.
- Jak miło Cię widzieć!- krzyknęła Revena, przytulając mnie po raz kolejny.
- Jak tam, Mała?- zapytał się Max.
- Nie jest źle- uśmiechnęłam się lekko- Proszę Was, nie rozmawiajmy o tym. Chcę wrócić do starej codzienności, okej?- zapytałam, na co wszyscy pokiwali głową z wyrozumieniem. Zaczęliśmy rozmawiać, co przyniosło mi ogromną ulgę. Wiedziałam, że mi pomogą, nawet jeśli nie do końca zdawali sobie z tego sprawę.
- Kogo my tu mamy- odezwał się donośnie Justin bezczelnie przerywając naszą konwersację.
- Zaczynam normalnie żyć- powiedziałam z wymuszonym uśmiechem. Brunet od razu popsuł mi humor.
- Po co?
- Justin!- skarciła go Nao (Naomi).
- Jezu, pytam się tylko- oburzył się- Dobra, nieważne. Wiecie gdzie jest Car?- zapytał. Właściwie też chciałam to wiedzieć. Nie odzywała się do mnie od wczoraj.
- Pewnie się spóźni, jak to ostatnio często ma w zwyczaju- powiedziała niemal znudzona Rev (Revena).
- Jak to?- zapytałam zdezorientowana. Z naszej dwójki to właśnie Blondynka była tą punktualną.
- Gdzie twój Lowelas?- zapytał Justin ignorując moje pytanie, na które chyba i tak nikt nie zamierzał mi odpowiedzieć.
- Wyjazd rodzinny- warknęłam i naprawdę żałowałam, że była to prawda. „Poważna rozmowa”, którą Harry miał przeprowadzić z tatą była na temat ich TYGODNIOWEGO wyjazdu do rodziny, na jakiś tam zjazd. Lokowaty próbował się wymigać, jednak nic z tego. Musiał jechać. Było mi trochę przykro, jednak potrafiłam to zrozumieć. Patrząc w przeszłość, jego rodzinie „zloty” odbywają się średnio co rok. Brunet słysząc moje słowa wybuchnął śmiechem. Zmroziłam go zmrokiem. Niestety nie zdążyłam się odgryźć, bo zadzwonił dzwonek, który wzywał nas na lekcje.
***
- To co Laska, siedzimy razem?- zapytał znienacka Justin spadając do klasy tuż przede mną. Mieliśmy mieć biologię- ostatnią lekcję i pech chciał, że miałam ją właśnie z brunetem.
- Nie?- zapytałam z przekąsem- Słuchaj myślę, że wyjaśniłam Ci wszystko, więc naprawdę nie wiem czego ode mnie chcesz.
- Czy ja coś mówię?- oburzył się brązowooki.
- Tak. Te twoje ciągłe uszczypliwe komentarze. Czy myślisz, że ja tego nie czuję?- zapytałam przeczesując ręką skudlone włosy.
- Okej, mogę przestać- powiedział chłopak, co szczerze mnie zdziwiło- Ale pod jednym warunkiem- dodał po chwili, a moja mina zrzedła.
- CZY MOŻECIE ZAJĄĆ SWOJE MIEJSCA? CHCIAŁABYM ZACZĄĆ PROWADZIĆ LEKCJĘ!- naszą konwersację przerwał głos nauczycielki, która niespełna minutę temu weszła do klasy. Niestety, nie przepadała ani za mną, ani za Justinem.
- Pogadamy po lekcjach- syknęłam po czym udałam się w stronę swojego miejsca. Brunet bezczelnie zajął krzesło koło mnie, zupełnie ignorując moje zabójcze spojrzenie.
- NIEŹLE SIĘ DOBRALIŚCIE, NIEŹLE- powiedziała pani Green z przekąsem- ZAPOWIADA SIĘ CIEKAWA LEKCJA- no oczywiście, znając ją zrobi wszystko, żeby wlepić nam po uwadze.
- Dziś będziemy powtarzać układ oddechowy. Za tydzień kartkówka- oznajmiła profesor, po sprawdzeniu obecności. Następnie zaczęła paplać jakieś brednie, których słuchało może pięć osób na czterdzieści. Jeśli chodzi o mnie całą uwagę skupiałam na tym, aby nie patrzeć się w stronę Justina, który gapił się na mnie przez całe czterdzieści pięć minut. Myślałam, że oszaleję, naprawdę. To było tak cholernie niezręczne i uciążliwe, że kiedy zadzwonił dzwonek miałam ochotę płakać ze szczęścia. Dosłownie. Szybko pozbierałam swoje rzeczy, po czym wyszłam z klasy.
- Cholera jasna, Katlin, poczekaj!- zaczął krzyczeć za mną Brunet. Zatrzymałam się dopiero koło mojego samochodu, gdyż nie miałam ochoty odstawiać szopki przy połowie szkoły.
- Co znowu?- warknęłam, kiedy tylko dołączył do mnie brązowooki.
- Mieliśmy dokończyć naszą rozmowę- odpowiedział przewracając oczami.
- Kończ w takim razie- warknęłam.
- Nie tutaj?
- To gdzie kurwa mać?
- U Ciebie?- nie no proszę Was, trzymajcie mnie, bo zaraz zwariuję.
- Żartujesz sobie?- zaszydziłam.
- W takim razie, siema- powiedział znudzonym głosem po czym odwrócił się i zaczął iść w przeciwną stronę.
- Dobra, okej- krzyknęłam za nim, na co podniósł kciuka w górę nadal idąc do mnie plecami.
- Będę pod twoim domem za godzinę- krzyknął, po czym zniknął za rogiem zostawiając mnie kompletnie samą z mętlikiem w głowie. Co to miało znaczyć? Czemu tak cholernie mnie zignorował? Uhg, nienawidzę tego kolesia. Serio.
- Kat, tu jesteś. Wszędzie cię szukałam- powiedziała moja najlepsza przyjaciółka, która pojawiła się u mojego boku nie wiadomo kiedy.
- Musiałam coś załatwić- mruknęłam pod nosem.
- Co powiesz na zakupy? – zaproponowała Car z dzikim błyskiem w oczach.
- Przepraszam, ale nie. Chcę wrócić do domu- uśmiechnęłam się słabo- zadzwoń do Justina, może z Tobą pójdzie?- zapytałam bezsensownie wiedząc doskonale, że brunet jest umówiony ze mną. Szczerze powiedziawszy, byłam ciekawa jaki kit jej wcisnął.
- Powiedział, że cały dzień ma zajęty. Jakieś spawy rodzinne- przewróciła oczami, a ja miałam ochotę zaśmiać jej się w twarz. Gdyby nie chodziło o mnie, powiedziałabym co jej chłoptaś wyprawia. Swoją drogą, ciekawe ile razy ją tak okłamał.
- To ja będę się zbierać. Padam po ośmiu godzinach w tej śmierdzącej szkole- jęknęłam.
- Czekaj, może wbijesz do mnie? Wiem, że chcesz jechać do domu, ale chyba za bardzo nie będę Ci przeszkadzać?- zapytała. Cholera, cholera, cholera.
- Chciałam porozmawiać z mamą po powrocie i jeszcze raz spokojnie jej wysłuchać- skłamałam szybko.
- Aaaaaa- powiedziała ze zrozumieniem- W razie jakiś problemów dzwoń, będę pod telefonem cały czas.
- Okej- powiedziałam, po czym szybko pożegnałyśmy się buziakiem w policzek. Udałam się do domu. Droga zajęła mi więcej czasu niż planowałam, ponieważ zajechałam na chwilę na cmentarz. Nie mogłam się powstrzymać. Musiałam odwiedzić tatę i opowiedzieć mu wszystko. Zajeżdżając na podjazd przy moim domu zauważyłam Justina. Ups, zapomniałam kontrolować czas.
- Płakałaś?- zapytał troskliwym głosem kiedy tylko zobaczył wysiadającą mnie z samochodu.
- Byłam u taty- powiedziałam szybko, nie chcąc dłużej roztrząsać tego tematu- Dokończmy rozmowę- zaproponowałam.
- Nie zaprosisz mnie do środka?
- Jasne, wchodź i się rozgość- pisnęłam sarkastycznie wskazując na drzwi- Może jeszcze herbatki Ci zrobić?- dodałam po chwili.
- Wystarczy mi sok- odpowiedział ze śmiechem Justin. Nie mogłam nie odpowiedzieć tym samym. Czemu nasza relacja była tak dziwna? Wchodząc do domu napotkaliśmy się na moją mamę, która krzątała się po kuchni. Kiedy tylko nas zobaczyła odezwała się:
- Jak dobrze, że już jesteście. Chcecie obiad?
- Zaproponuj to temu fagasowi, z którym zdradziłaś tatę- powiedziałam pełnym jadu tonem. Natychmiast spuściła głowę i wyszła z pomieszczenia.
- Mogłabyś być dla niej trochę milsza- brunet spiorunował mnie wzrokiem.
- Nie- powiedziałam udając się do swojego pokoju. Niebieskooki podążył za mną. Kiedy tylko zamknął za sobą drzwi kontynuowałam- Kończ ten durny warunek i znikaj z mojego życia.
- Już nigdy nie uprzykrzę Ci życia, jeśli spędzisz ze mną jeden weekend. Od piątku do niedzieli. Jeżeli po tym czasie będziesz w stanie spojrzeć mi w twarz i powiedzieć, że nie chcesz mnie w swoim życiu- zniknę- powiedział cicho, a mnie zamurowało.
- Żartujesz sobie, tak?- zapytałam retorycznie- Wiesz, że to szantaż? Nigdzie nie pojadę!
- W takim razie przykro mi, ale nie pozbędziesz się mnie- powiedział chłodno.
- No dobra, załóżmy, że pojadę. Jak sobie to wyobrażasz? Co z Car i Harrym? Co im powiemy? Tak po prostu sobie przez całe trzy dni będziemy prowadzać się po mieście? Pomyśl- zakpiłam.
- Nie, nie, nie- chłopak pokręcił przecząco głową- To nie tak. Po prostu wyjedziemy z miasta. Moi rodzice mają domek w Lake City, tam pojedziemy.
- I niby co będziemy tam robić, hmm?
- No, a jak myślisz, jak można spędzać czas w LAKE CITY?- zapytał wyraźnie tracąc cierpliwość.
- No dobra, dobra- zaczęłam się śmiać. Kochałam denerwować tego gościa. Był w tedy tak cholernie zabawny.
- Zgadzasz się, czy nie?- zapytał kiedy trochę się uspokoiłam.
- Niee- powiedziałam zwlekając- Chociaż w sumie zaczekaj, załóżmy, że tak- postawiłam go przetestować- Co powiemy Harremu i twojej dziewczynie, a zarazem mojej najlepszej przyjaciółce?
- Z tym twoim … no wiesz…-zaczął.
- Chłopakiem, który ma na imię Harry- przerwałam mu, jednak nic sobie z tego nie zrobił i kontynuował swoją wypowiedź:
- Nie będzie problemu, wraca przecież w poniedziałek, a z Caroline coś wymyślę..
- Czekaj, czy ty chcesz jechać już w ten weekend?- zapytałam z niedowierzaniem.
- No a kiedy? Teraz albo nigdy.
- Jakbym była nią domyśliłabym się, że skoro oboje znikamy tak nagle, to coś jest nie tak. No, heloł, pomyśl trochę- pomachałam mu ręką przed nosem.
- Jest na to sposób- powiedział po chwili zastanowienia- Powiesz jej, że pogodziłaś się z mamą i jedziecie sobie razem do spa, żeby spędzić trochę czasu razem, a ja po prostu ją oleje.
- Czekaj, co? Jak to? Nie możesz, to twoja dziewczyna!
- No to powiem, że mamy wyjazd rodzinny czy coś. Ważne, że ty będziesz bezpieczna, a mi i tak wybaczy.
- Nie bądź taki pewny- prychnęłam.
- Wchodzisz w to?- zapytał po raz kolejny.
- I po tym wyjeździe dasz mi spokój już raz na zawsze?
- Tak.
- I pozwolisz żyć własnym życiem?
- Tak.
- Jesteś pewny?
- Tak.
- W takim razie się zgadzam- powiedziałam, po chwili namysłu. To tylko jeden głupi weekend, tak? Poza tym, przecież nie zamierzamy robić nic złego. Chcę po prostu sprawić, żeby brązowooki odczepił się ode mnie raz na zawsze.
***
Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz :))
wow :O robi się coraz bardziej interesująco ^^.
OdpowiedzUsuńsuper!
OdpowiedzUsuńCiekawe co sie stanie w czasie wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńświetny :)
@believemydreamm
Świetne !
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga!A co do rozdziału ŚWIETNY :)
OdpowiedzUsuńInformuj mnie :)
OdpowiedzUsuń@Bieber_Vogue
Kocham tego bloga!A co do rozdziału ŚWIETNY :)
OdpowiedzUsuńo moj boze dawaj nastepny !!!! <33333 szyyybciutkoooo
OdpowiedzUsuńcudowny alfjlaf
OdpowiedzUsuńO kurczę! Ten weekend ;o będzie się działo! :D już nie mogę się doczekać! Dziekuję Ci <3
OdpowiedzUsuń@JustenAkaMyLove
Om om om om om om om om om om om om om świetny.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuń@1Directionerka1
Świetny rozdział. Kocham. <3
OdpowiedzUsuńJak można napisać coś tak dobrego ? Jeeej już nie mogę się doczekać kolejnego !!!! na prawdeee proszę pisz jak najszybciej <333 Czekam z niecierpliwością na następny !
OdpowiedzUsuńJejku. Cudowny rozdział. chcę już następny. :*
OdpowiedzUsuńWow kocham jak piszesz <3
OdpowiedzUsuń@swaggyniall69
czekam na kolejny <3 /@olaa_belieber
OdpowiedzUsuńMmm, będziee się działo! ;D Czekam na next, chcę już ten ich wyjazd *.*
OdpowiedzUsuń@monia0201
xo
jezus maria, to jest genialne dsnfsijdfnsdifc
OdpowiedzUsuń21 komentarzy i nadal nie ma rozdziału. Kłamczuszek...
OdpowiedzUsuńhfdsalkjhfsakjd <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM <33
Mam nadzieję, że nn pojawi się szybko :))
http://last-heartbeat-jb.blogspot.com/
Najlepszy blog jaki czytałam! Dziewczyno masz talet!
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZY ten blog! Przeczytałam wszystkiie rozdziały! Smutne że dopiero na niego natrafiłam! Mam nadzieję że będzie więcej tych rozdziałów! Czekaaaaam na nastepne z niecierpliwością.Kocham Cie dziewczyno!!!
Kiedy kolejny rozdział? Już nie wytrzymam, czekanie dobija mnie
OdpowiedzUsuńCzekam prawie miesiąc na kolejny rozdział. Codziennie zagladam z nadzieją, że juz jest jednak zawsze jestem rozczarowana. Dodaj jak najszybciej rozdział proszę
OdpowiedzUsuń