sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 11


Katlin

Gdy tylko mój umysł zdążył ogarnąć sytuację od razu odepchnęłam od siebie Justina. Wyglądał na tak samo zszokowanego jak ja, jednak w jego oczach przez moment można było dostrzec… zwycięstwo? Sama nie wiem, ponieważ ta iskra znikła tak szybko jak błyskawicznie się pojawiła. Dopiero po chwili dotarło do mnie co tak naprawdę zrobiłam, to znaczy zrobiliśmy, ale w tej chwili nie miało to dla mnie większego znaczenia. Bez słowa wstałam i udałam się na przeciwległy brzeg jeziora, gdzie usiadłam pod drzewem, podkuliłam nogi pod szyje i zaczęłam płakać. Nie mogłam uwierzyć, że sytuacja sprzed niecałego miesiąca się powtarza. Przed oczami miałam strzępki wspomnień z tamtej nocy.
***
Kolejna impreza w tygodniu, ale to w końcu wakacje, więc trzeba się zabawić, prawda? Nigdy nie należałam do spokojnych osób, od zawsze byłam wulkanem energii, który podczas letniej przerwy wybuchał z podwójną siłą.
- Kat, kochanie, czy nie wystarczy na dziś?- zapytał Harry, kiedy zobaczył mnie z kolejnym drinkiem. Właściwie, to nawet nie byłam pijana. Zabawa dopiero się rozkręcała.
- Dopiero piąty- powiedziałam z oburzeniem, na co chłopak przewrócił oczy.
- Jak chcesz, ale po prostu bądź ostrożna, dobrze?
- Kiedy nie jestem?- zapytałam retorycznie, ponieważ w tym samym momencie Caroline podciągnęła mnie za rękę na parkiet. Bawiłyśmy się wspaniale, była to jedna z najlepszych domówek jakie odbyły się w te wakacje. Oczywiście znajdowaliśmy się w domu rodziców Maxa. Wszystko było pięknie, do czasu, kiedy obraz zaczął  mi się zamazywać przed oczami. Caroline, Harry, Max, Sydney, wszyscy gdzieś zniknęli, nie mogłam dostrzec ich w tłumie rozwydrzonych nastolatków. Właściwie to nawet nie pamiętałam kiedy się od nich oddaliłam. Wszystko było nieskładne, niewyraźne. Kręciło mi się w głowie. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję, czy coś w ten deseń. I wtedy zobaczyłam go. Harrego. Starałam się podbiec ku niemu, ale niestety nie mogłam. Ledwo się do niego doczłapałam, a kiedy tylko znalazłam się w jego ramionach złożyłam na jego ustach czuły i pełny pasji pocałunek. Kiedy tak się całowaliśmy, nagle ktoś wykrzyczał moje imię, ale byłam na tyle odurzona, że nie mogłam nawet rozpoznać głosu osoby, która do mnie mówi. Dopiero gdy ktoś odsunął mnie od Harrego i zaczął na mnie krzyczeć mózg powoli mi się oczyścił, ale nie na tyle, by móc zrozumieć co się stało.
- Dlaczego się na mnie drzesz i czemu odsunąłeś mnie od mojego chłopaka?- zapytałam pijackim bełkotem.
- Twojego kogo? Halo, Katlin, otrząśnij się! Ja tu jestem, ja jestem Harry!
- Nie rozumiem- zmarszczyłam brwi.
- Chodź do domu, pogadamy rano.
- Nie zdaje się z nieznajomymi!- zaczęłam krzyczeć jednak wtedy prawdziwy Hazz złapał mnie za rękę i nie zważając na moje protesty pociągnął w stronę wyjścia.
***
Pewnie zastanawiacie się skąd to wszystko wiem skoro twierdzę, że byłam nieobecna tamtej nocy. Odpowiem Wam. Otóż rano mózg przejaśnił mi się całkowicie i powoli mogłam przypomnieć sobie pewne poszczególne detale i skojarzyć fakty. Dodatkowo słyszałam mnóstwo opowieści o tamtej nocy. Wiele wtedy płakałam i  naprawdę nienawidzę siebie za to co wtedy zrobiłam, a teraz jeszcze ten pocałunek z Justinem. Naprawdę nie chciałam tego zrobić, ja go nawet przecież nie lubię. Wtem do głowy uderzyła mi jeszcze jedna myśl. Caroline. Zdradziłam przyjaciółkę, z którą znam się od piętnastu lat. Naprawdę nie wiem jak będę w stanie spojrzeć na siebie w lustro, kiedykolwiek. Nie mam pojęcia ile tak siedziałam i wypłakiwałam oczy, ale gdy tylko robiło mi się trochę lepiej pozbierałam się i udałam w stronę domku. Nie wiedziałam gdzie jest Justin i naprawdę nie obchodziło mnie to. Kutas. Jak mógł zrobić to swojej dziewczynie, mi…sobie? Jak? Łzy znów zaczęły cieknąć strumieniami. Miałam tak wielkie wyrzuty sumienia, że nawet nie wyobrażałam sobie jak mogę spojrzeć w oczy Harremu i Caroline. Przecież tak mocno ich kocham, naprawdę nie chciałam ich zranić. Powiedzieć im od razu? Poczekać? Jak zareagują? To będzie koniec wszystkiego? Retoryczne pytania wędrowały po mojej głowie. Niestety nikt nie mógł mi na nie odpowiedzieć w tej chwili. Byłam naprawdę zmieszana. Nie mogłam przestać myśleć o ustach Justina, tak miękkich i idealnych. KURWA KATLIN ZAMKNIJ SIĘ PIERDOLONA SUKO. Tak bardzo  nienawidziłam siebie w tamtej chwili.
- Czy możesz mi powiedzieć co to było?-  z zadumy wyrwał mnie głos Justina. Przestraszyłam się jak cholera. Nie dość, że jesteśmy w środku nocy w lesie to na dodatek toczyłam zaciętą walkę w moimi myślami. Nie byłam w wstanie go usłyszeć.
- Czy ty jesteś normalny? Zawału przez Ciebie dostałam!- zaczęłam krzyczeć. Naprawdę nie wiem jak mogłam go nie słyszeć. Gdzie są moje wyczulone zmysły, które nigdy mnie nie zawodzą? Ah, no tak. Poszły się pierdolić. Razem z mózgiem. Teraz zostałam tylko ja ze swoimi durnymi pomysłami.
- Przepraszam, nie chciałem.
- Jasne, tak samo jak nie chciałeś mnie pocałować!
- Oh, nie, nie, Moja Droga. To wszystko twoja wina, ty zaczęłaś!
- Żartujesz sobie ze mnie? Ja? JA?
- Tak, ty Kochanie. Nic by się nie wydarzyło, gdybyś się na mnie rzuciła z tymi swoimi łapskami.
- Nie uda Ci się wzbudzić we mnie jeszcze większej winy. I tak czuję się jak nic nie warte gówno.
- Chodzi o to, że nie zapłaciłem?- jego słowa zszokowały mnie kompletnie. W pierwszym momencie nie wiedziałam co powiedzieć, jednak po chwili odzyskałam mój niewyparzony język.
- Jak możesz? Wiesz co? Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Jak możesz sugerować, że jestem dziwką?
- Przecież mam rację- uśmiechnął się szyderczo- Przynajmniej tak się zachowujesz, więc właściwie mam odpowiedź…- chyba chciał jeszcze coś powiedzieć, ale przerwałam mu strzelając z pięści prosto w jego policzek. Tego było dla mnie za wiele. On nie ma pieprzonego prawa nazywać mnie w ten sposób. Wiedziałam, że miał trochę racji, ale i tak go to nie usprawiedliwiało.
- Czy ty sobie myślisz, że możesz tak po prostu uderzać mnie w twarz kiedy tylko masz na to ochotę?- zapytał Justin ręką trzymając swój bolący policzek. Miałam nadzieję, że zostanie mu po tym wielki siniak.
- Hmm- udałam, że się zastanawiam- Myślę, że mogę, po tym jak zwyzywałeś mnie od dziwek. To było tylko ostrzeżenie.
- Teraz rozumiem. Prawda w oczy kole i dlatego musiałaś się na kimś wyżyć. Właściwie to nawet nie musisz przepraszać. Rozumiem- udał minę współczującego człowieka, a ja myślałam, że za chwilę wyjdę z siebie i stanę obok. Zamknęłam oczy i policzyłam w myślach do dziesięciu. Nie mogę powiedzieć, że ochłonęłam choć trochę, ponieważ wciąż byłam wściekła, ale mogłam panować nad sobą na tyle żeby po prostu odwrócić się i bez słowa udać się w stronę moich przyjaciół, którzy zapewne nadal siedzieli przy ognisku. Szczere powiedziawszy zrobiłam się trochę głodna, ale jednocześnie wiedziałam, że wszystko co przełknę  zwrócę jeszcze szybciej niż nawet zdążę pomyśleć o wzięciu kolejnego kęsa. Nie byłabym w stanie. Nie po tym, co wydarzyło się w przeciągu tych kilku godzin. Kiedy tylko ujrzałam światło emanujące z przygasającego ogniska zaczęłam biec. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w ramionach osoby, którą szczerze kochałam. Wiedziałam, że najprawdopodobniej nie przyznam się dziś do tego co zrobiłam, ale muszę zrobić to w najbliższej przyszłości, ponieważ inaczej nie będę mogła normalnie funkcjonować.
- Katlin, Kochanie, co się stało? Co ten Kutas Ci zrobił? Tak długo Cię nie było, że już zaczynałem się martwić- powiedział Harry, kiedy tylko wpadłam w jego ramiona. Na jego słowa rozpłakałam się jeszcze bardziej, nie mogłam znieść bólu jaki odczuwałam w piersi. Nie mogłam uwierzyć, że ponownie zdradziłam osobę, która była dla mnie wszystkim. Poprzednim razem było inaczej, ktoś odurzył mnie tabletką gwałtu i mimo iż nie mogłam sobie wybaczyć tamtego zdarzenia to dzisiejszy pocałunek z Justinem był całkowicie świadomy! A może brunet miał rację nazywając mnie dziwką?
- Nie chcę o tym rozmawiać- odezwałam się zachrypniętym od płaczu głosem. Nie obchodziło mnie, że wszyscy na nas patrzą, przecież przyjaciele są na dobre i na złe, prawda? Na twarzy Caroline mogłam dostrzec złość na Justina- rzecz jasna-, co sprawiło, że miałam ochotę zakopać się pod ziemię i nigdy więcej nie pokazywać publicznie. Zdecydowanie zasługiwałam na zamknięcie z jakiejś piwnicy bez jakiegokolwiek źródła światła, czy życia. Hej, to mógłby być dobry pomysł.
- Zabiję go, przysięgam. Tyle razy powtarzałam mu, że ma być miły, nie dogryzać, ale nie, on zawsze swoje, już ja się z nim policzę- odezwała się Caroline. W normalnym wypadku byłabym jej wdzięczna, ale teraz mogłam odczuwać tylko coraz większe poczucie winy. To było nie do zniesienia, naprawdę.
- Właściwie co się między Wami stało?- zapytała Sydney.
- Nie słyszałaś, że Kat powiedziała, że nie ma ochoty teraz o tym opowiadać?- odezwał się Harry chamskim tonem, za który musiałam go skarcić.
- Nie bądź dupkiem, ona się po prostu martwi- odezwałam się. Mój głos nadal był daleki od normalności.
- Wszyscy jesteśmy zaniepokojeni- powiedział Dean- Dlaczego wasz dwójka nie może po prostu normalnie się dogadywać?
- Też chciałabym to wiedzieć- mruknęłam wtulając się jeszcze mocniej w Harrego.
- Gdzie jest Chloe?- zapytał nagle Petter. On i jego wyczucie czasu.
- Poszła gdzieś już jakiś czas temu. Mówiła, że głowa ją boli, czy coś- powiedział spokojnie Max- chyba Ci jej nie brakuje- dopowiedział po chwili.
- Pewnie, że nie – odpowiedział Petter z dziwnym, bliżej niezidentyfikowanym wyrazem twarzy.
- Przepraszam, że pytam- zwróciła się do mnie Car- Nie wiesz może w którą stronę poszedł Justin? Martwię się trochę o tego kretyna.
- To normalne, jest twoim chłopakiem- wywróciłam oczami- Nie wiem gdzie się udał, znając go wróci pewnie nad ranem i nawet nie waż się przepraszać za to. Jesteśmy przyjaciółkami.
- Wiem, wiem.
- Ja chyba pójdę się położyć- odezwałam się po upływie około 15 minut. Moje powieki zrobiły się ciężkie od płaczu i wszystkiego co wydarzyło się dzisiaj. Dodatkowo potwornie bolała mnie głowa, co jeszcze bardziej pogarszało sytuację- Dobranoc wszystkim!- odezwałam się i wstałam z kolan Harrego.
- Pójdę z Tobą- odezwał się szybko kędzierzawy.
- Zostań, naprawdę. Muszę jeszcze wziąć prysznic i te sprawy- uśmiechnęłam się blado.
- Będę na górze za pół godziny, okej?
- Jasne- powiedziałam, a ten pocałował mnie w czoło. Leniwie udałam się do góry, a kiedy miałam położyć rękę na klamce od mojego i Harrego pokoju zauważyłam Chloe.
- Widziałam Ciebie i Justina- powiedziała, a mnie kompletnie zamurowało.

***
Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz :))


22 komentarze:

  1. O
    M
    G

    @kasiamendaluk

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejku jfjvdjcsykm

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział flnsovns *.* jestem taka ciekawa, co będzie dalej :)
    Tobie też życzę dużo szczęścia, zdrowia, spełnienia najskrytszych marzeń, pomyślności, miłości i wszystkiego, co najlepsze <3
    @4everWithJus

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny, jejku czekam na następny.. Tobie też wszystkiego najlepszego x

    OdpowiedzUsuń
  5. Się narobiło, świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to, czekam na następny rozdział *.* <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczęłam czytać i oderwać się nie mogłam ;) opowiadanie jest naprawdę naprawdę boskie.! JESTEM TAK BARDZO CIEKAWA CO TERAZ BĘDZIE ŻE CHYBA NIE WYTRZYMAM DO NASTĘPNEGO ;d bardzo bardzo
    dziekuję Ci za pisanie xx
    @JustenAkaMyLove

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział <3 @mistrzo

    OdpowiedzUsuń
  9. szkoda że taki krótki rozdział <3
    wesołych świąt! x

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda że taki krótki, ale za to pełen wrażeń.

    OdpowiedzUsuń
  11. WOW jakie emocje ^^ Kocham cię ♥♥♥
    @zerrie__1

    OdpowiedzUsuń
  12. Daaaaj mi nastepny rozdzial! :3 czekam cierpliwie :pp /@weronikaugh

    OdpowiedzUsuń
  13. cudooooooo! świetnie tłumaczysz *O*
    czekam na nn :3
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  14. cudowny rozdział! dkfjsdk
    dodawaj szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  15. aww uwielbiam to opowiadanie
    czekam na nowy xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Nominowałam Cię do Liebster Award ;* więcej tutaj -> http://theydontknowaboutus-onedirection.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html
    Przy okazji zapraszam do czytania mojego bloga, jeśli masz ochotę ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialny *o*
    Wpadniesz na mojego bloga? (:
    http://brokenheartxxxxx.blogspot.co.uk/?m=1

    OdpowiedzUsuń