Katlin
- Coś ty
powiedziała?- odezwałam się pełnym strachu tonem. Jeżeli naprawdę widziała co
się stało wysypie mnie, bo przecież mnie nienawidzi. Już tyle razy szukała na
mnie haka. Świetnie.
- Ty, Justin,
jeziorko, lizanko. Dalej nic nie pamiętasz?- powiedziała z cwanym uśmieszkiem
wymalowanym na tej jej idealnej twarzyczce.
- Więc to jest
teraz twój cel, tak?- odezwałam się niemal płaczliwym tonem, kiedy zauważyłam
dezorientację wymalowaną na twarzy mojej byłej przyjaciółki kontynuowałam-
Chcesz mnie zniszczyć, wywalić z tej paczki, zająć moje miejsce u boku Harrego.
Myślisz, że nie wiem, że od zawsze Ci się podobał? Masz teraz perfekcyjną
okazję. Zejdź na dół, powiedz wszystkim prawdę i ah, nie zapomnij mieć
podniesionego tonu tak, aby każdy Cię słyszał- mówiłam jak najęta, a z oczu
poleciały mi łzy. Nie chciałam, żeby Chloe je zobaczyła dlatego weszłam do
pokoju szczelnie zamykając za sobą drzwi. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam
ryczeć jeszcze bardziej. Nie mogłam się powtrzymać. W tamtej chwili
nienawidziłam siebie za wszystko, nawet za to, że jestem zdolna oddychać.
***
Nie wiem ile
czasu spędziłam wypłakując swoje oczy - może dziesięć, piętnaście minut. Nie
był to długi okres, ale czułam się jakbym co najmniej dziesięć lat była
pogrążona w depresji. Nazwijcie mnie debilką i wyślijcie do wariatkowa, ale czy
to nie normalne? Emocje, wiele negatywnych uczuć gromadziło się we mnie już od
dawnien, dawna. Wakacje z rodzicami pomogły mi trochę się oderwać, ale to nie
wystarczy. Byłam silna zbyt długo, teraz już nie chcę, dlatego płaczę. Kiedy
usłyszałam skrzypienie, które sygnalizowało otwieranie drzwi przygotowałam się
na najgorsze. Spodziewałam się Harrego, Caroline, Justina, Maxa, Sydney czy
Naomi, ale nawet przez myśl mi nie przyszło, że ujrzę Chloe, która zapewne
przyszła tutaj tylko po to, żeby poznęcać się nade mną jeszcze trochę.
- Wyjdź-
chlipnęłam chowając twarz w poduszkę.
- Chcę
porozmawiać- powiedziała spokojnym tonem.
- Po prostu
odejdź. Powiedz wszystkim co zrobiłam i weź to co było moje.
- Nie mam
zamiaru nikomu nic powiedzieć- odezwała się, a ja aż z wrażenia podniosłam
głowę z poduszki i spojrzałam prosto w jej fałszywe oczy.
- Niby dlaczego
nie?- odezwałam się z powątpiewaniem. To z pewnością jedna z jej gierek.
- Nie chcę,
zresztą nie taki jest plan- powiedziała, po czym szybko urwała.
- Plan?-
powtórzyłam, nie mogąc zrozumieć o co jej chodzi.
- Nie ważne,
widziałam Was, ale nic z tym nie zrobię. Kiedyś w końcu się przyjaźniłyśmy.
- Dawno i nie
prawda- od razu jej przerwałam.
- Po tym, co dla
Was zrobiłam mogłabyś być choć trochę miła. Proszę się Katlin, posłuchaj mnie.
Ja wiem, że to moja wina, że się od Was oddaliłam, że spieprzyłam naszą więź, i
wierz lub nie, ale każdego dnia żałuję, że to zrobiłam, że miałam okropnie nasrane
we łbie. Zdaję sobie sprawę z tego, że niemożliwym jest odbudować naszą
przyjaźń, ale nawet nie masz pojęcia ja bardzo bym chciała. Brakuje mi
wszystkiego, naszych zakupów, wspólnych wypadów, nocek, imprez. Jestem pewna,
że to co mówię nic nie zmieni, bo przez te pięć lat wydarzyło się między nami
dużo złego, ale proszę, spróbuj choć trochę lepiej mnie traktować. Nigdy już pewnie nie znajdę tak wspaniałych
przyjaciółek jakimi Wy byłyście.- kiedy zakończyła swój monolog byłam w ciężkim
szoku. Nigdy w życiu nie spodziewałam się usłyszeć od niej czegoś tak
poruszającego. Chcąc nie chcąc, choć już przyzwyczaiłam się do życia bez niej
to nadal czasem mi jej brakowało. Chloe jest wartościową i całkiem inteligentną
osobą, ale przez to co wydarzyło się przez te pięć długich lat, przez to kim
się stała, nie mogę jej wybaczyć i jestem pewna, że Caroline ma takie samo
zdanie na ten temat- Okej, widzę, że nie doczekam się odpowiedzi, no ale
trudno, chciałam spróbować. Może jak to wszystko przemyślisz będziesz w stanie
mi przebaczyć choć w małym stopniu, tak samo Caroline, bo o niej też nie możemy
zapominać- powiedziała, po czym wyszła z pokoju. Przez kilka następnych chwil siedziałam
oniemiała na łóżku, po czym wgramoliłam się w ciepłą i przyjemną pościel i
szlochając zasnęłam.
***
Siedziałam w
pokoju wpatrując się w sufit. Dookoła było ciemno. Wszystko czego pragnęłam to
cisza, która tej nocy nie była mi dana. Z dołu dochodziły krzyki rozwydrzonych
nastolatków, które myślały tylko o tym, aby najebać się w pięć dup. Tak, była
sobota. Tak, to właśnie w tej chwili niemal za ścianą odbywała się ‘impreza
roku’. Ale ja nie chciałam się bawić. Jedyne o czym potrafiłam myśleć, to to,
jak okropna jestem. Czułam do siebie tak wielkie obrzydzenie, że aż mnie
mdliło. Przez cały dzień siedziałam ukryta w tym małym pomieszczeniu. Caroline
i Harry nieustannie próbowali wyciągnąć mnie na powietrze, ale wcisnęłam
wszystkim kit, że mam zatrucie pokarmowe, na no zgodnie stwierdzili, że zostaną
ze mną i tak oto przez cały czas rozmawialiśmy. Niedawno wygoniłam ich na dół,
ale naprawdę nie wiem, ja długo wytrzymają bez upewnienia się, czy ze mną
wszystko w porządku. Są tacy wspaniali, a ja jestem skończoną suką. Co do
Justina, to podobno wrócił chwilę po tym jak wyszłam. Nie widziałam się z nim,
ale właściwie nie miałam po co. Między nami wszystko skończone. Nie, żeby coś
kiedykolwiek było. Mam na myśli, że nie odezwę się do niego już ani słowem,
nawet nie będę na niego patrzeć. Jest to chyba najlepsze wyjście z tej
sytuacji. Moje rozmyślanie przerwał dźwięk skrzypiących drzwi. Natychmiast
zamknęłam oczy i udałam, że śpię.
- Usnęła-
szepnęła Chloe. Czekaj, co ona tu niby robi?
- Dobrze-
odezwał się Justin. CO TA DWÓJKA MA ZAMIAR ZROBIĆ? Z tego co wiem, to oni nawet
ze sobą nie rozmawiają.
- Mam wyrzuty
sumienia, naprawdę nie rozumiem, po co to wszystko. Ja nie chcę się w to
mieszać- powiedziała zdesperowana i smutna (?) Chloe. WHAT THE FUCK? CO SIĘ
DZIEJE?
- Zamknij się.
Właściwie dlaczego my tu w ogóle przyszliśmy?- powiedział sfrustrowany Justin
podnosząc ton- Mieliśmy rozmawiać o interesach, a wylądowaliśmy w pokoju tej
dziwki.
- Nie nazywaj
jej tak- skarciła go Chloe- Mieliśmy z nią pogadać, tak tylko chciałam Ci
odświeżyć pamięć.
- Ugh, chodźmy
stąd- powiedział brunet, po czym usłyszałam zamykanie drzwi. Z wrażenia aż
siadłam na łóżko i uszczypnęłam się w nogę. Nie śniłam. O co chodziło? W głowie
miałam mętlik. I przepraszam bardzo, jakim prawem Justin nazwał mnie dziwką?
Czym sobie na to zasłużyłam? Ah, no tak, wczorajszym wybrykiem, ale on był temu
tak samo winny jak ja. Nie wiem co mnie podkusiło, ale zwlokłam się z łóżka,
podeszłam do walizki, z której wyjęłam jeansy i ogromną bluzę. Do kieszeni wsadziłam
telefon, po czym wyszłam z pokoju. Nabrałam ogromnej ochoty na spacer. Musiałam
się przewietrzyć, ponieważ inaczej bym zwariowała. W mojej głowie było zbyt
dużo myśli. Po drodze mijałam moich przyjaciół, którzy uśmiechali się wesoło do
mnie. Rozejrzałam się dookoła. Właściwie dlaczego ja nie mogę się tak zabawić?
Bez wahania sięgnęłam po drinka, którego znalazłam w kuchni. Na szczęście nie
spotkałam Harrego, ani Caroline. Byli oni ostatnimi osobami, które pragnęłabym
zobaczyć. Wypiłam kilka kolejnych drinków, ale śmiało mogłam powiedzieć, że nie
byłam nawet wstawiona. Zbyt dużo w moim życiu wypiłam, żeby być pijana, po
pięciu czy sześciu shotach. Niechętnie podniosłam się z kanapy, na której
siedziałam i udałam się na zewnątrz. Czułam się o niebo lepiej. Wiem, że nie
powinnam pić, ale właściwie to sama nie wiem co mnie naszło. Na zewnątrz było
chłodno, ale nie obchodziło mnie to. Udałam się w stronę lasu. Szłam długo. Tak
macie rację, kierowałam się w stronę mojego ukochanego jeziorka. Właściwie to
zastanawiam się czy dalej jest to moje ulubione miejsce. Po tym co stało się
wczoraj raczej nie, chociaż sama nie wiem. Szłam przed siebie i właściwie nie
rozglądałam się na boki, więc możecie wyobrazić sobie moje zdziwienie kiedy
niemal zderzyłam się z Justinem. Tak, był tam. Siedział pod drzewem ze
spuszczoną głową. Pieprzone deja-vu. Prawie na niego weszłam, ale na szczęście
w ostatniej chwili, jakieś pięć metrów przed nim zdążyłam popatrzeć przed
siebie i zatrzymać się. Właśnie miałam zamiar zawrócić i dyskretnie się wycofać
jednak moje szczęście jak zwykle mnie zawiodło i brunet podniósł swój tępy łeb.
Nasze oczy na moment się spotkały, ale nie zdążyła upłynąć nawet sekunda kiedy
w pośpiechu odwróciłam się napięcie z zamiarem powrotu do domku.
- Zaczekaj chwilę-
powiedział Justin zachrypniętym głosem.
- Niby po co?
- Chciałem
porozmawiać.
- Myślę, że nie
mamy o czym- znów zaczęłam iść.
- Doskonale
wiesz, że w rzeczywistości jest zupełnie inaczej.
- Wiesz, problem
tkwi w tym, że ja nie chcę z Tobą rozmawiać- dlaczego, do cholery znów się
zatrzymałam?
- Pięć minut.
- Nie!
- Proszę.
- Justin, błagam
Cię, daj mi spokój. Nie mam ochoty na kolejne wyzwiska, poniżanie i wszystko
inne z twojej strony. Skończ tą gierkę, w którą nigdy nie chciałam się wciągać.
Nie jesteś tym zmęczony? Miły, a po kilku sekundach wredny chuj? Jak ty to w
ogóle robisz? Zachowujesz się jakbyś miał wieczny okres!- powiedziałam niemal
na jednym wdechu. Ciągle zastanawiałam się czy wyciągać sprawę rozmowy, którą
przez przypadek podsłuchałam. Nie miała pojęcia co zrobić z tym fantem.
- Odpowiem Ci
jak przyjdziesz tutaj i usiądziesz- odezwał się, a ciekawość wzięła nade mną
górę.
- Masz dwie
minuty- ostrzegłam- potem wstaję i odchodzę.
- Spoko-
uśmiechnął się słabo, jednak nie był to ten tak dobrze prze mnie znany pewny
siebie uśmiech- Wiesz naprawdę nie wiem od czego zacząć- podrapał się po
głowie.
- Proponuje od
początku- powiedziałam spokojnie, jednak w duszy zachowywałam pewny dystans.
Tak na wszelki wypadek.
- No więc
chciałem przeprosić.
- Za co?- szybko
mu przerwałam.
- Wszystko?
- To znaczy?-
dopytywałam.
- Czy możesz się
w końcu zamknąć?- brunet podniósł swój ton. Cholerka, my kłócenie się mamy we
krwi. Innego wytłumaczenia nie ma.
- Dobra, gadaj-
udałam, że patrzę na zegarek, którego w rzeczywistości nie miałam na ręce, ale
nikt nie musi tego wiedzieć- minuta- uśmiechnęłam się nieszczerze.
- Nie bądź taka
hej do przodu, no, ale wracając do tematu, chciałem przerosić Cię za
całokształt. Za wszystko- wyzwiska, poniżenia. No może oprócz tego, że Cię
wczoraj pocałowałem, bo tego nie żałuję. Naprawdę chciałbym zacząć..- niestety
nie dane było mu skończyć gdyż rozdzwonił się mój telefon. Odruchowo przestałam
go słuchać i spojrzałam na wyświetlacz „mamusia”.
Wcisnęłam zieloną słuchawkę zupełnie ignorując zdezorientowanego Justina. W
słuchawce usłyszałam szloch mojej rodzicielski.
- Co się stało?-
krzyknęłam przerażona. Wybaczcie, ale raczej nie płakałaby ze szczęścia.
- T-t-t-w-w-ó-j
ta-ta-ta ..
- Co z nim?-
powiedziałam, a moje nogi zrobiły się jak z waty.
- M-m-i-a-ł-ł
w-y-p-a-a-d-e-e-k – wychlipała, a mi zrobiło się niedobrze.
- Żyje?- zadałam
najważniejsze pytanie. Jedyne, które najbardziej mnie obchodziło, ale z drugiej
strony to jego bałam się najbardziej. Łzy mimowolnie zaczęły spływać mi po
policzkach, kiedy w odpowiedzi mama zaczęła płakać jeszcze bardziej. W
przypływie rozpaczy rzuciłam telefonem o najbliższe drzewo. Nogi się pode mną
ugięły i upadłam. Nie przejmując się niczym skuliłam się i zaczęłam krzyczeć i
płakać. Nic się dla mnie nie liczyło.
***
Jeśli przeczytałeś, zostaw komentarz :))
super! czekam na kolejny @gabiszon18
OdpowiedzUsuńBoski rozdział! Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej! Bardzo dziekuję za pisanie <3
OdpowiedzUsuńKocham xx
@JustenAkaMyLove
SWIETNY ROZDZIAL JAK ZAWSZE, NIE MOGE SIE DOCZEKAC KOLEJNEGO! :) JDJSBEJ CZEKAM Z NIECIERPLIWOSCIA :) /TT:@WERONIKAUGH
OdpowiedzUsuńza je bi sty xx @justin_ma_swag
OdpowiedzUsuńPiękny. Dodawaj szybciej ja już chce nowy rozdział ;***
OdpowiedzUsuńcudowny. ciekawa jestem jak wszystko potoczy się dalej ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że nie będziemy czekać długo :-)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tutaj, ale nie masz zakładki SPAM. Jeśli chcesz, usuń komentarz.
OdpowiedzUsuńZapraszam na creative-trailers.blogspot.com, gdzie możesz zamówić zwiastun u Kadu.
Zamów - a mam nadzieję, że nie pożałujesz. Pozdrawiam!
omgggggg! cuuudooo! <33
OdpowiedzUsuń@Dager12345678