niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 6



Katlin

- Kurwa- szepnęłam do siebie. Co ja teraz do cholery mam zrobić? I najważniejsze, co dokładnie Car słyszała- O czym ty mówisz?- udałam zdziwienie, po czym weszłam do mojego domu. Za mną podążyli Caroline i Justin.
- Nie udawaj głupiej- krzyknęła blondynka- Wyraźnie słyszałam, jak mówiłaś „Ty to samo powiesz, Car, okej?”- powiedziała sfrustrowana, a ja zaczęłam się histerycznie śmiać. Nie pytajcie czemu to zrobiłam, bo naprawdę nie wiem. Jedyne co mogę w tej chwili powiedzieć to, to, że Caroline z Justinem patrzyli na mnie jak na wariatkę.
- A tej co?- odezwała się moja najlepsza przyjaciółka, kiedy już przestałam się śmiać. 
- Nie wiem, pewnie przedawkowała rutinoscorbin- powiedział Justin, po czym zaczął chichotać. On sobie tu żarty robi, a ja cały czas nie wiem co powiedzieć.
- Wracając do tematu. Wytłumaczy mi ktoś o co chodzi?
- Oh, to proste- odezwał się miodowo oki i zaczął opowiadać moją zmyśloną historię- Nie złość się na Katlin, bo to moja wina- tymi słowami zakończył swój monolog.
- A o co chodziło z tym „Ty to samo powiesz Car, okej?”
- Po prostu chciałam się upewnić, że powie prawdę i nie skłamie ponownie - tym razem to ja zabrałam głos. Modliłam się, żeby Caroline nam uwierzyła.
- Ugh, macie szczęście, że Was kocham- powiedziała blondynka z szerokim uśmiechem na ustach.- Dobra, ja muszę już lecieć, bo umówiłam się z Naomi na zakupy- powiedziała z uśmiechem, po czym pożegnała się z nami- przytulając mnie i dając Justinowi buziaka w policzek.
- Czekaj, chcę iść z Wami!- odezwałam się. Był to ostatni dzień wakacji. Chciałam spędzić go w gronie przyjaciółek, z którymi mogę poplotkować.
- To bądź u mnie za godzinę- krzyknęła Car zamykając za sobą drzwi. Zakupy to było to, czego z pewnością potrzebowałam. Udałam się na piętro do mojego pokoju. Otworzyłam szafę i zaczęłam przegrzebywać moje ubrania. Jak zwykle nie miałam się w co ubrać.
- Pomóc Ci?- odezwał się wesoło Justin, na co podskoczyłam. Zupełnie zapomniałam o jego obecności.
- Nie rób tego więcej- odezwałam się kiwając w jego stronę palcem wskazującym prawej ręki.
- Czego?- wydawał się być zdziwiony.
- Przestraszyłeś mnie. Zupełnie zapomniałam, że jesteś w tym domu- powiedziałam, na co ten się zaśmiał. Podszedł do mnie i po chwili wyjął z szafy, krótkie, szafirowe spodenki z wyższym stanem i zwykłą, szarą bluzkę z rękawkami trzy czwarte, na której widniał napis „SWAG”.
- W tym będzie Ci ładnie- odezwał się, na co się uśmiechnęłam. A nóż miał rację?
- Dzięki za pomoc, ale teraz zmykaj. Muszę się przygotować.
- Poczekam i podwiozę Cię do Caroline. Daj mi tylko swojego Macbooka.
- Nie trzeba, po prostu idź- powiedziałam zmęczona jego nachalnością. Justin gdy tylko usłyszał moje słowa, podszedł do biurka, wziął z niego laptopa firmy Apple i rozsiadł się na moim ogromnym łóżku. Udałam się w stronę łazienki, bo co innego miałam zrobić? Wiedziałam, że jest uparty i zawsze zrobi to co będzie mu się podobało. Gdy znalazłam się w pomieszczeniu, do którego zmierzałam, pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było upewnienie się, że na pewno zamknęłam drzwi na klucz. Zdjęłam z siebie wszystkie ubrania i wskoczyłam pod prysznic. Chłodna woda strumieniami lała się po moim ciele powodując że mój umysł oczyścił się z wszelkich myśli. Niechętnie wyszłam spod prysznica i owinęłam się fioletowym, puchatym ręcznikiem. Umyłam zęby, a ciało nawilżyłam moim ulubionym balsamem. Zdjęłam z siebie ręcznik, po czym włożyłam wybrane przez Justina ubrania. Nałożyłam trochę pudru, rzęsty wytuszowałam maskarą i popsikałam się perfumami od Armaniego. Uśmiechnęłam się do swojego odbicie w lustrze. Byłam gotowa. Wesoła wyszłam z łazienki i udałam się w stronę mojego pokoju, gdzie Justin wciąż siedział na moim łóżku głupio się uśmiechając. Podeszłam do niego i ujrzałam powód, z którego się śmiał.
- Nuda Ci doskwierała, prawa?- powiedziałam spoglądając na jedno z naszych wspólnych zdjęć, które zrobiliśmy sobie wczoraj. Głupek ustawił mi je na tapetę. Prawdę mówiąc fotografia była niesamowicie słodka. Siedzieliśmy na jednej z ławek. Justin obejmował mnie ramieniem, a ja miałam głowę położoną na jego ramieniu. Do tego robiliśmy dzióbki. Uwierzcie mi, Justin robiący taką minę jest najśmieszniejszym człowiekiem na świecie.
- Zmienię ją później, bo teraz nie mam czasu. Chodź- spojrzałam na zegarek- Za pięć minut mam być u Car!- powiedziałam ciągnąc go za rękę. Droga do domu mojej przyjaciółki nie była zbyt długa. Justin stanął kilka domów dalej, ponieważ nie chciałam, żeby Caroline wiedziała, że to jej chłopak mnie podwiózł. Zapukałam do drzwi jej domku, który- biorąc pod uwagę jej zamożnych rodziców- urządzony był całkiem skromnie. Normalnie nie pukam wchodząc do jej posiadłości, ale z racji tego, że jej tata- Paul- był w domu, co wywnioskowałam po samochodzie stojącym na podjeździe, zdecydowałam się to zrobić. Można powiedzieć, że jej ojciec nie przepada za mną, sama nie wiem dlaczego. Zresztą on nie lubi nikogo. Taki tam, stary gbur.
- Od kiedy pukasz?- zapytała wyraźnie zdziwiona Car otwierając mi drzwi i przytulając na powitanie.
- Zawsze, kiedy twój tata jest w domu- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Masz rację. Nie musisz wchodzić, bo i tak już wychodziłam. Poczekasz na mnie w samochodzie?- powiedziała otwierając drzwi do swojego białego BMW X3. Z chęcią przystałam na tą propozycję, ponieważ nie chciałam narażać się na kontakt z Paulem. Ten facet mnie przerażał. Nie musiałam długo czekać w samochodzie, ponieważ Caroline zawsze jest szybka i punktualna. Czego oczywiście nie można powiedzieć o mnie.
- Jestem- powiedziała zadowolona blondynka, po czym ruszyłyśmy. Po drodze podjechałyśmy jeszcze po Naomi, która wydawała się być zdziwiona moją obecnością, ponieważ jak stwierdziła „myślała, że będę miło spędzać czas z Justinem”. Na całe szczęście Car tego nie usłyszała, bo była zajęta śpiewaniem, a raczej wykrzykiwaniem słów piosenki Call Me Maybe, którą uwielbiała. Naprawdę nie rozumiem jej sentymentu do tego utworu. Reszta drogi minęła nam szybko i przyjemnie. Udałyśmy się do naszego ulubionego i zarazem największego centrum handlowego w Jacksonville.
***
Kocham chodzić na zakupy, przymierzać ciuchy i wygłupiać się razem z przyjaciółkami, kiedy jestem w centrach handlowych. Każdego dnia dziękuję Bogu za to, że zesłał mi tak wspaniałych przyjaciół.  
- Chodźmy coś zjeść- odezwała się Naomi- Umieram z głodu!
- Co powiecie na Subway?- zaproponowałam. Mój brzuch również domagał się jedzenia, ale  byłam też niesamowicie zmęczona. Kilka godzin ciągłego chodzenia, przymierzania i wybierania wykończyło mnie kompletnie, ale opłaciło się. Wszystkie cztery byłyśmy obładowane nowymi nabytkami od stóp do głów.
- Jak ja tam dawno nie byłam- odezwała się Caroline i wolnym krokiem udałyśmy się w stronę wspomnianej wcześniej restauracji. Naprawdę lubiłam jeść w Subwayu. Kanapki, które oferują wydawały być się zdrowe. Każda z nas zamówiła po 15 centymetrowej kanapce i coli. Opadłyśmy na wygodne kanapy i w skupieniu i ciszy zaczęłyśmy jeść. Po chwili mój telefon zawibrował, co oznaczało, że dostałam wiadomość.

Od: Dean
Bądźcie za pół godziny w naszym parku.

- Kto napisał?- odezwała się Naomi.
- Dean, chce żebyśmy za 30 minut poszły się z nimi spotkać w parku.
-Yeah, odpisz mu, że za chwilę będziemy- ucieszyła się Naomi. Szczupła brunetka podkochiwała się w blondynie od zawsze, jednak nigdy nie byli razem.

Do: Dean
Pewnie, będziemy tam.

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

Od: Dean
Czekamy x

W pośpiechu dokończyłyśmy nasze posiłki i udałyśmy się do samochodu Caroline. Wszystkie torby wpakowałyśmy do bagażnika i wygodnie rozsiadłyśmy się na siedzeniach. Podróż do parku nie zajęła nam wiele czasu. Zostawiając nasze zakupy w aucie udałyśmy się w miejsce, gdzie siedzieli nasi przyjaciele.
- Ile można czekać?- odezwał się Petter, gdy tylko przywitałyśmy się ze wszystkimi i zajęłyśmy swoje miejsca.
- Tyle ile trzeba- powiedziałam ze śmiechem, biorąc łyk piwa, które popijał Hazz.
- Właściwie, dlaczego ty siedzisz u Harrego na kolanach?- zwrócił się do mnie zdziwiony Dean. Od naprawdę miał zrytą banię.
- Harreh jest moim chłopakiem, więc to chyba oczywiste- odpowiedziałam z wyrazem twarzy mówiącym ‘jesteś głupi czy głupi’?
- Przecież macie zamianę- odpowiedział jakby to było najoczywistszą rzeczą na świecie- Zmykaj mi już do Biebera- rozkazał na co ja przewróciłam oczami.
- Śmieszny jesteś, wiesz? – powiedziałam chichocząc- Nigdzie się stąd nie ruszam.
- Chcesz się przekonać, że jednak tak?- tym razem do rozmowy z przekąsem wtrącił się Max. Cholerka, dalej był na mnie zły.
- Po prostu tu zostaje- gdy  te słowa zostały wypowiedziane z moich ust, Dean z Maxem wymienili spojrzenia, po czym ten pierwszy podszedł do mnie i wziął na ręce przenosząc w kierunku Justina. Nie pomogły krzyki, uderzenia, nic. Wszyscy tylko mieli niezły ubaw. Dean posadził mnie na kolanach bruneta i następnie podszedł do Caroline, która ze wściekłością w oczach przyglądała się całej scenie. Blondyn złapał ją za rękę i pociągnął przez co wstała. Podprowadził ją do Hazzy, po czym posadził mu na kolanach, na co mój chłopak się skrzywił. Uśmiechnęłam się do siebie w myślach.
- Tak ma zostać- powiedział z zadowoleniem Dean. Przysięgam, że miałam ochotę podbić mu oko. Podejrzewam, znaczy się jestem pewna, że Caroline na pewno by mi w tym pomogła.
- Swoją drogą jestem ciekaw, jak przed całą szkołą będziecie udawać pary- odezwał się znienacka Petter.
- Nie będziemy udawać, to bez sensu- odezwałam się, ze złością wymalowaną na twarzy.
- Tchórzysz? – zapytał z przekąsem Max.
- Po prostu mam tego dosyć- powiedziałam zrezygnowana.
- Nic na to nie poradzę- odezwała się Revena- Sami wpakowaliście się w takie gówno.
-Po prostu stąd pójdę- powiedziałam i podniosłam się- Caroline- zwróciłam się do przyjaciółki, która spojrzała na mnie- podwieziesz mi moje rzeczy jak będziesz wracać?
- Nie, idę z Tobą. Do jutra- odezwała się i pomachała wszystkim. Szłyśmy w całkowitej ciszy. Każda z nas była na swój sposób zła i przygnębiona. Car podwiozła mnie do domu i tam pożegnałyśmy się. Gdy tylko przekroczyłam próg domu mój telefon zaczął wibrować. Wiadomość, którą dostałam przyprawiła mnie o mocne bicie serca. 

***
Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz :))

22 komentarze:

  1. jestem baaaardzo ciekawa co jest w tej wiadomości ^^ nie mg sie doczekać nn <3 :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pierwsza :D
    Hmm bardzo mi się podoba i czekam na kolejny :>

    OdpowiedzUsuń
  3. nie mogę doczekać się kolejnego :3 / @GomezBiebsStyle

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny :D nie mogę się doczekać następnego *o* Proszę dodaj jak najszybciej :D x

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe Co jest w tym esemesie? :o
    dodaj szybko nowy <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolezanka polecila mi tego bloga i musze przyznac ze jest świetny :)
    bardzo dobrze tlumaczysz wiec nie ma problemow ze zrozumieniem treści, czekmam do nastepnego xx

    OdpowiedzUsuń
  7. omg dodaj szybko nowy !!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ile jest rozdziałów w orginale ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny:)
    Jastem bardzo ciekawa kto napisal i co w tej wiadomosci:)
    Czekam nn <3
    @believemydreamm

    OdpowiedzUsuń
  10. GJKSDFJSD,JAKA TO WIADOMOŚĆ?
    świetny bloog <3

    OdpowiedzUsuń
  11. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Recenzuje opowiadania, zapraszam :)

    ask.fm/recenzje_fanfiction

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę super blog <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  14. Czekam na nn :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaczelam czytać od dzisiaj i jest boski :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Czekam na nn ;3

    OdpowiedzUsuń
  17. Jest 20 komentarzy!!!! Czeaakam XDS

    OdpowiedzUsuń
  18. Zajebisteee <333

    OdpowiedzUsuń
  19. jest cudowny. boskie zakończenie. ja już chce następny! <3

    OdpowiedzUsuń