poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 5



Katlin

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że zabrałeś mnie do wesołego miasteczka- powiedziałam, urywając pokaźnej wielkości kawałek waty cukrowej, którą chwilę później wepchałam sobie do buzi.
- Wiem, co kochasz- brunet uśmiechnął się jedząc swojego włoskiego loda. Wiem, że pewnie trudno Wam w to uwierzyć, ale byliśmy dla siebie MILI. Po tym jak ujrzałam ten ogromny park rozrywki, do którego Justin mnie zabrał nie umiałam się na niego złościć. Po prostu ubóstwiam takie miejsca. Mogłabym w nich zamieszkać. Nie zrozumcie mnie źle, ale naprawdę mi się to podobało.
- Co powiesz na spacer?- zaproponował, na co kiwnęłam potwierdzająco głową. Myślę, że takiego Justina mogłabym polubić. Leniwie wstałam z ławki i wyrzuciłam patyk po wacie. Była pyszna.
- Gdzie idziemy?- zapytałam, gdy ten delikatnie pociągnął mnie za ramię.
- Pokażę Ci dlaczego kocham to miejsce- odpowiedział tajemniczo. Mijaliśmy kolejne atrakcje parku rozrywki, których tutaj nie brakowało. Spojrzałam na zegarek. 2.47. Kto by pomyślał, że ten czas tak szybko nam zleci. Najdziwniejsze było to, że o tak późnej porze było tu tak wiele ludzi.
- Justin- odezwałam się przerywając przyjemną ciszę, która między nami zapanowała. Chłopak popatrzył na mnie pytającym wzrokiem, na co ja kontynuowałam- Jest noc, a tutaj jest tak wiele osób, dlaczego? Czy ludzie tu pracujący nie potrzebują odpoczynku?- na moje pytanie brunet zaśmiał się przyjaźnie.
- Otwarli to miejsce specjalnie po to by odwiedzać je wtedy, gdy jest ciemno. Zamykają o 3 nad ranem- to wszystko wydawało mi się tak cholernie dziwne. Kto idzie sobie do wesołego miasteczka w nocy?
- Dlaczego ludzie przychodzą tutaj tak późno?
- Zaraz się przekonasz- pociągnął mnie w stronę diabelskiego koła.
- Już zamknięte- odpowiedział mężczyzna w podeszłym wieku.
- Czy mogę prosić pana na słówko?- zapytał grzecznie Justin. Siwiejący staruszek pokiwał głową, po czym razem odeszli na taką odległość, abym nie mogła nic usłyszeć. Nagle usłyszałam donośny głos, dobiegający w głośników, które były rozmieszczone na całej posiadłości:
- Wszystkie osoby proszone są o udanie się w stronę wyjścia. Za pięć minut zamykamy. Życzymy udanej nocy.
- Wsiadajcie- oznajmił mężczyzna, po czym otworzył nam drzwiczki do jednej z małych kabin. Popatrzyłam pytająco na Justina, a ten posłał mi jedynie uśmiech za tysiąc dolarów. Nie czekając ani sekundy wgramoliłam się na miejsce. Justin usiadł obok mnie, co według mnie było absurdem, bo naprzeciwko znajdowała się podobnej wielkości ławka.
- Miłej przejażdżki- oznajmił z uśmiechem mężczyzna i diabelskie koło ruszyło. Bardzo powoli unosiliśmy się w górę. Justin objął mnie ramieniem, na co nie protestowałam. Floryda była gorąca, ale noce bywały chłodne. Oparłam głowę o jego ramię, na co nieznacznie się uśmiechnął.
- Takiego mogłabym Cię polubić- odezwałam się, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
- Nie rozumiem.                                                                    
- Chodzi mi o to, że jesteś miły, pozytywnie nastawiony..- rozwinęłam moją myśl.
- Nie gadaj tyle, tylko patrz- pogłaskał mnie po głowie. To co zobaczyłam było piękne. Cała panorama najbliższej okolicy oświetlona tysiącami maleńkich światełek, które w rzeczywistości służyły za latarnie.
- To jest wspaniałe.
- Dlatego Cię tu zabrałem- oblizał usta.
- Jak to jest, że taka osoba jak ty zna takie miejsca?
- A jaką osobą jestem?- zapytał. Bez problemu mogłam ujrzeć ciekawość w jego oczach.
- Zgrywasz takiego bad boya..- nie dane mi było skończyć.
- Ja nim jestem, zresztą moi dziadkowie mieszkają niedaleko.
- Co powiedziałeś temu facetowi, że zgodził się na jeszcze jeden kurs?
- Dowiesz się kiedy indziej, na razie niech pozostanie to tajemnicą.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
***
- Dziękuję Justin za ten dzień, a właściwie noc. To było wspaniałe- powiedziałam gdy tylko dojechaliśmy do mojej posiadłości. Podróż minęła nam spokojnie. Nikt się nie odzywał, każdy był pochłonięty swoimi myślami. Cieszyłam się z takiego obrotu spraw. Chciałabym, żeby taki Justin pozostał na zawsze. Wiedziałam jednak, że to niemożliwe.
- Cała przyjemność po mojej stronie- uśmiechnął się łobuzersko, po czym palcem wskazującym postukał się w policzek.
- Chciałbyś mój drogi, chciałbyś- powiedziałam ze śmiechem. Może i byliśmy na dobrej drodze do stworzenia czegoś w rodzaju przyjaźni, ale po pierwszym udanym dniu nie mam zamiaru dać mu się całować. Z uśmiechem na twarzy wyszłam z samochodu i wchodząc do domu pomachałam Justinowi, na co się uśmiechnął. Po cichu weszłam po schodach i udałam się do łazienki, gdzie zmyłam makijaż, wyszczotkowałam zęby i rozczesałam włosy. Szybko wskoczyłam pod orzeźwiający prysznic, po czym przebrałam się w piżamę. Byłam trochę głodna, jednak nie chciałam robić hałasu. Wolnym krokiem udałam się do mojego pokoju. Świtało już. Zsunęłam rolety i wgramoliłam się pod cieplutką kołdrę. Zasnęłam z ogromnym bananem na ustach.
***
Obudził mnie dźwięk telefonu. Bez patrzenia na ekran odebrałam. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo męski głos zaczął na mnie krzyczeć. Tym razem należał on do Harrego.
- Co ty wczoraj robiłaś z Bieberem!? Wiesz, co mówiłem Ci na jego temat!
- Boże, spokojnie- odezwałam się, w międzyczasie ziewając. Poczułam wyrzuty sumienia. Nie w stosunku do Hazzy, ale do Caroline. Zachowałam się jak idiotka zapominając o niej wczorajszej nocy- To nie tak jak myślicie.
- A jak, do cholery?
- Nie przeklinaj w mojej obecności- to nie było tak, że byłam święta, ale bardzo nie lubiłam, gdy wulgaryzmy wypływały z ust Harrego. To do niego po prostu nie pasowało.
- Ugh, przepraszam- mruknął. Nienawidził kiedy zwracałam mu uwagę.
- Bieber Was okłamał- powiedziałam. Harreh nie ufał brunetowi, którego tęczówki przypominały miód, więc byłam pewna, że mi uwierzy. Caroline zajmę się później.
- W jakim sensie? 
- Po prostu kiedy wychodziłam z domu na spotkanie z Car, spotkaliśmy się pod moim domem. Zaoferował mi podwózkę, a ja się zgodziłam. Po chwili zorientowałam się, że nie wiezie mnie tam gdzie chcę, ale było już za późno. Kłóciliśmy się i kiedy Caroline zadzwoniła zmusiłam go do odebrania, co mu się nie spodobało i postanowił mnie oczernić.
- A gdzie Cię zabrał?- zapytał podejrzliwym głosem.
- Ohh, po prostu jeździliśmy sobie, a gdy stwierdził, że już mu się znudziło odwiózł mnie do domu. Dasz wiarę?
- Co za gnojek!- nie chciałam żeby mój chłopak nazywał tak Justina. Pewnie przez to, że wczoraj zachowywaliśmy się jak osoby, które się przyjaźnią- dam mu popalić.
- Po prostu daj spokój, nic nie rób. Muszę porozmawiać z Car.
- Dlaczego mam nic nie robić? Ten dupek chciał Cię oczernić.
- Po prostu szkoda czasu na niego. Teraz ważniejsza jest Caroline.
- Masz rację. Będę już kończył. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Papa- szybko zakończyłam połączenie, ponieważ nie lubiłam gdy ktoś rozłączał się pierwszy. Ot tak, taki wybryk. Zwlokłam się z łóżka, po czym napisałam szybkiego SMS do Caroline. Nie chciałam z nią rozmawiać przez telefon w tak ważnej sprawie.

Do: Caroline
Możemy się spotkać?

Na odpowiedź nie musiałam czekać długo.

Od: Caroline
Tak jak wczoraj? -.-

Do: Caroline
Nie. Przyjdź do mnie jak będziesz miała czas. Musimy porozmawiać x

Od: Caroline
Będę jakoś za godzinkę

Postanowiłam nic nie odpisywać na tą wiadomość. Udałam się w stronę kuchni, w celu spożycia śniadania chociaż sądząc, po godzinie – 13.23- powinnam raczej była zjeść obiad. Mniejsza o to. Otworzyłam naszą, jak zwykle pełną lodówkę i sięgnęłam po mleko, a z szafki wyciągnęłam moje ulubione musli. Śniadanie idealne. Po skonsumowanym posiłku włożyłam brudną miskę do zmywarki. W domu panowała głucha cisza. Nikogo nie było. Tata jak zwykle w pracy, mama zresztą też. Ciągle zapracowani. Czasami chciałabym mieć ich chociaż na jeden dzień.  Chodzi mi o to, że moi rodzice praktycznie ciągle mnie olewają. Dla nich jestem tylko osobą, której wystarczy spełnić wszystkie zachcianki, by była szczęśliwa. Dawniej tak nie było. Gdy byłam mniejsza często spędzaliśmy ze sobą czas. Chodziliśmy do kina, wesołego miasteczka, wyjeżdżaliśmy do rodziny. Teraz już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam moich dziadków. Mówię całkowicie poważnie. Odpowiadając na wasze, zapewne nasuwające się pytanie. Nie, nie mogę pojechać do nich sama, gdyż są oni oddaleni o kilka stanów, a w tak długą podróż rodzice samą by mnie nie puścili. Chciałabym mieć takich właśnie opiekunów, jak miałam kiedyś. Potrzebna mi ich miłość, nie pieniądze. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Caroline. Od razu udałam się do drzwi. Niestety osoba, którą zobaczyłam totalnie mnie zaskoczyła. Macie racje. To był Justin.
- Słuchaj, za chwilę ma przyjść tutaj Caroline, więc z łaski swojej spadaj stąd. Nie chcę więcej kłopotów przez Ciebie- warknęłam na niego.
- Ciebie też miło widzieć- uśmiechnął się, po czym mnie przytulił. PRZYTULIŁ, rozumiecie? Przecież w każdej chwili może pojawić się tu Car! On chyba serio nie ma mózgu- czemu nie odwzajemnisz uścisku?- zagruchał mi do ucha.
- Bo za chwilę przyjdzie tu twoja dziewczyna- odepchnęłam go, na co zachichotał- Widzę, że ty się tym nie przejmujesz. Lepiej wymyśl, co jej powiemy jak się pojawi. No chyba, że pójdziesz i zostawisz mnie z tym samą- powiedziałam. Postanowiłam go wykorzystać. Niech się na coś chłopak przyda.
- Nie zostawię Cię, przecież o tym wiesz- powiedział spokojnie. Upss, nie wiedziałam.
- Dobra. Powiedziałam Hazzie, że- pokrótce opowiedziałam mu moją zmyśloną bajkę- Ty to samo powiesz Car, okej?- pokiwał głową. Mam nadzieję, że nie odpieprzy czegoś tak jak wczoraj- A teraz właź do domu- rozkazałam, jednak to co usłyszałam chwilę potem zmroziło mi krew w żyłach.
- Czy ty właśnie powiedziałaś mu, że ma mnie okłamać!?- krzyknęła rozwścieczona Caroline. Oficjalnie mam przejebane.

***
Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz :)

14 komentarzy:

  1. CUDO ! chce więcej !

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe co będzie dalej,świetny rozdział pisz dalej <3 @mistrzo

    OdpowiedzUsuń
  3. niech się pogodzą :c
    justin jest taki uroczy i tak bardzo się stara <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na nn :> Ciekawa jestem co bd dalej

    OdpowiedzUsuń
  5. to koniec przyjaźni,pokłócą się przez chłopaków? :o
    myśle że nie

    OdpowiedzUsuń
  6. omgf kocham to <3 to jest takie inne !!

    OdpowiedzUsuń
  7. koleżanka poleciła mi tego bloga i nie żałuje że tu weszłam :)
    dodawaj szybko nowy kicia :*

    OdpowiedzUsuń
  8. świetnie tłumaczysz , czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy nowy rozdział?nie zapominaj o nas :(

    OdpowiedzUsuń