Katlin
Nie myślcie sobie, że uległam temu
idiocie. Tak na pewno nie było. Po prostu nie miałam innego wyjścia.
- Justin, proszę Cię puść mnie-
spróbowałam po raz kolejny, tym razem zmuszając się do bycia sympatyczną.
- O widzę, że jednak umiesz być miła-
powiedział ze śmiechem i postawił mnie na ziemi.
- Dziękuję- mruknęłam cicho.
- Ależ nie ma za co- uśmiechnął się
łobuzersko. Złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć.
- Nigdzie nie idę. Zobacz jak ja
wyglądam, zresztą jestem głodna i zmęczona- zaczęłam narzekać. Już nawet nie
krzyczałam na niego. Nie miałam na to siły. Nie teraz.
- W sumie to masz rację. Idź do domu,
zrób coś ze sobą i o 13 przyjdę po Ciebie- zaczął oddalać się w zupełnie innym
kierunku.
- Chyba sobie żartujesz. Masz zamiar tak
po prostu odejść?- wycedziłam przez zęby. Czy aby przypadkiem mówiłam, że nie
mam siły, aby się niego złościć? Pfff…
- O co chodzi?
- Przeniosłeś mnie na plecach Bóg wie
gdzie, nagle puszczasz i odchodzisz. Gdzie się podziały twoje dobre maniery?
- Aaaa- podrapał się po głowie- Nie mam
ze sobą samochodu, ale jak chcesz mogę dać Ci pieniądze na taksówkę.
- Nie chcę żebyś cokolwiek mi
sponsorował- oburzyłam się- Idę pieszo.
- Jak chcesz- uśmiechnął się po czym
zniknął za rogiem. Bosko. Byłam naprawdę zła na tego gówniarza. Co on sobie
wyobrażał? Już ja mu pokażę kto tu rządzi. Znudzonym wzrokiem obejrzałam się po
okolicy. Było około pół godziny drogi od mojego domu spacerem. Wydaje mi się,
że nie miałam innego wyjścia i po prostu zdjęłam moje wysokie szpilki, po czym
zaczęłam maszerować boso. Nogi bolały mnie niemiłosiernie. O tej porze na
Florydzie nie jest jeszcze bardzo gorąco aczkolwiek to, iż miałam bardzo
aktywną noc przyczyniło się do tego, że czułam się nieświeża. Włosy posklejały
mi się w strąki. Z pewnością wyglądałam okropnie. Potrzebowałam również snu.
Gdy doszłam do domu byłam całkowicie wykończona. Bardzo chciałam przemknąć
przez dom niezauważona, ale jak zwykle moje pragnienia nie iszczą się.
- Kochanie, wybacz, ale nie wyglądasz
tak jakbyś spała dzisiejszej nocy u Car- odezwała się mama z głupkowatym
uśmieszkiem, gdy tylko przekroczyłam próg przedpokoju.
- Oh, daj spokój- odezwałam się słabym
głosem- Porozmawiamy później.
- Jak chcesz. Wiesz, masz już pawie 17
lat. Nie musisz mi się tłumaczyć- powiedziała, co kompletnie wybiło mnie z
panatykułu.
- Gdzie się podziała moja matka?-
zapytałam z uśmiechem.
- Jest cały czas tutaj. Po prostu
zrozumiała, że nie jesteś już dzieckiem.
- Ojej, fajnie. Przepraszam mamo, ale
idę do łazienki- powiedziałam, po czym udałam się w stronę wspomnianego
wcześniej pomieszczenia. Zdjęłam z siebie wszystkie ubrania i włożyłam je do
kosza z brudnymi rzeczami. Zmyłam makijaż, umyłam zęby i weszłam pod
orzeźwiający prysznic. Nie muszę chyba wspominać, że wyglądałam okropnie.
Umyłam swoje średniej długości brązowe włosy, a następnie lałam na siebie wodę
strumieniami. To zdecydowanie jedna z najmilszych rzeczy w życiu. Stoisz, a
ciepła ciesz pieści twoje ciało. Mogłabym tak stać godzinami, ale tym razem
zmęczenie wygrało i opuściłam zaparowaną kabinę. Wytarłam moje ciało puchatym
ręcznikiem, a w ciało wtarłam mój ulubiony karmelowy balsam i sięgnęłam na
półkę po krótkie dresowe różowe spodenki i białą bokserkę. Idealny strój do
spania. Rozczesałam mokre włosy i pozostawiłam je w artystycznym nieładzie.
Uśmiechnęłam się do siebie w lustrze. Wyglądałam o niebo lepiej. Od razu udałam
się w stronę mojego pokoju. Zamknęłam dokładnie drzwi i rzuciłam się na łóżko.
Na przyjście snu nie musiałam długo czekać.
***
- Kochanie, obudź się, masz gościa-
usłyszałam przyjemny głos należący do mojej mamy.
- Kto?- zapytałam nie otwierając oczu.
- Twój chłopak.
- Niech wejdzie na górę- odpowiedziałam
i zagrzebałam się w poduszki.
- Oh, dobrze- odpowiedziała i wyszła z
pomieszczenia. Chwilę potem usłyszałam ciężkie kroki na schodach i następnie ktoś
wszedł do mojego pokoju.
- Słodko wyglądasz gdy jesteś zaspana-
powiedział nie kto inny jak Justin. Coś mi tu nie grało. Od razu podniosłam się
z pozycji leżącej.
- Co tu robisz i dlaczego moja mama
nazwała Cię moim chłopakiem?- zapytałam oschle.
- Miałaś być gotowa o 13, dlatego tu
jestem. I przecież jestem twoim chłopakiem- uśmiechnął się głupkowato, a mnie
uderzyła przykra rzeczywistość. 2 długie tygodnie.
- Nigdzie z tobą nie idę. Wyjdź z mojego
pokoju.
- Nie. Jeśli nie chcesz iść, to
zostaniemy w domu i pooglądamy filmy- wskazał palcem na telewizor, który
znajdował się na ścianie naprzeciwko mojego ogromnego i niesamowicie wygodnego
łóżka. W tej chwili pożałowałam, że mam coś takiego w pokoju.
- Nie mam na to ochoty. Spadaj stąd. No
już- pokazałam palcem na drzwi, w których pojawiła się moja mama.
- Kochani, przyniosłam Wam coś na ząb-
uśmiechnęła się szczerze. Od kiedy moja rodzicielka się uśmiecha? Kto ją
podmienił?
- Proszę Pani…- zaczął Justin lecz nie
było dane mu skończyć.
- Mów mi Sophie.
- Oh, dobrze. Więc Sophie, mógłbym zostać
z Kat i pooglądać z nią filmy?
- Ależ oczywiście. Bawcie się dobrze-
zagruchała i wyszła z pokoju zamykając drzwi. Byłam w szoku, gdy był u mnie
Hazz drzwi NIGDY nie mogły być zamknięte, zawsze uchylone.
- Twoja mama mnie lubi- stwierdził z
zadowoleniem na co prychnęłam. Justin podszedł do stojaka z płytami i
zastanawiał się dobrą chwilę. W końcu wyjął jakąś płytę i zwrócił się do mnie:
- Może być „Now is good”?
- Nie, wynoś się stąd- ponownie
wskazałam palcem na drzwi.
- Więc włączę- odpowiedział z uśmiechem.
Włożył płytę do odtwarzacza i usadowił się na moim łóżku. Nie widziałam jeszcze
tego filmu, ponieważ dostałam go niedawno od taty, ale na pewno nie chciałam
oglądać go w jego towarzystwie.
- Ja mówię serio, wynoś się stąd!-
krzyknęłam powoli tracąc cierpliwość.
- Skup się na filmie, kochanie. Ja się nigdzie nie wybieram-
czy mogłam cokolwiek zrobić? Był uparty jak osioł, którym prawdę mówiąc był. Po
prostu nie pozostało mi nic innego, jak tylko zacząć oglądać. Przesunęłam się
jak najdalej od miejsca gdzie siedział Justin. Niemal spadałam z łóżka, ale to
nic. Liczyło się tylko to, że byłam jak najdalej od tego dupka. Zaśmiałam się w
myślach na to, jak wiele przezwisk używam dla niego. Nie byłby zadowolony gdyby
dowiedział się, że tak brzydko go nazywam, ale zasługuje na to.
***
Przez praktycznie cały seans czułam na
sobie wzrok Justina, ale nie przeszkadzało mi to w całkowitym wczuciu się w
film. Po prostu o nim zapomniałam. Produkcja ogromnie mnie poruszyła, w trakcie
rozpłakałam się kilka razy, a na sam koniec po prostu zaczęłam wyć. Zakryłam
sobie usta poduszką, żeby nie było mnie
słychać w całym domu. Usłyszałam cichy śmiech Justina co przypomniało mi o jego
obecności. Zarumieniłam się na myśl, że oglądał mnie w takim stanie. Nic nie
poradzę na to, że jestem wrażliwa.
- Z czego się śmiejesz?- oburzyłam się.
Z moich oczu wciąż leciały łzy, nie mogłam się uspokoić.
- Z Ciebie, Skarbie.
- Nie nazywaj mnie tak, jasne? Nie masz
serca. Jak możesz się śmiać po takim filmie, no jak?
- Wiesz co? Oglądałem już kiedyś ten
film. Włączyłem go specjalnie, żeby Cię sprawdzić. Myślałem, że nie masz uczuć.
Zawsze wydaje się, że jesteś twarda. Teraz wiem, że to przykrywka. Jesteś cholernie
wrażliwa. Zaskoczyłaś mnie- jego wypowiedź zszokowała mnie. Nie rozumiałam co
chciał przez to powiedzieć.
- Nie rozumiem Cię- odezwałam się głosem
wypranym z emocji. To zapewne kolejna z jego gierek.
- Zdobyłaś u mnie punkty. Miałaś minut
pięćset, teraz masz minus czterysta. Rób tak dalej, a może będziesz na plusie…
kiedyś- zrobiłam się czerwona ze złości.
- Jesteś największym dupkiem, jakiego
kiedykolwiek spotkałam. Nienawidzę Cię- w moich oczach ponownie pojawiły się
łzy. Może nie wyglądałam na taką, ale bardzo przejmowałam się opinią innych na
mój temat. Dlaczego Justin myślał o mnie aż tak źle? Co ja takiego zrobiłam?
Myślałam, że to ja mam powody, by wiedzieć, że jest podejrzany, ale że ja zła?
Coś mi tu nie gra. Szybko starłam zabłąkaną łzę, której brunet na szczęście nie
zauważył.
- Czemu myślisz o mnie tak źle?-
zapytałam przerywając niezręczną ciszę, która panowała między nami.
- Wiesz za dużo- oblizał usta- Zgrywasz
kogoś kim nie jesteś, nie lubisz mnie, jesteś ciekawska, wtykasz nos w nie
swoje sprawy, twój ojciec pracuje w sądzie- był śmiertelnie poważny gdy to
mówił, a z jego oczu mogłam wywnioskować, że jest ze mną szczery.
- Co do tego ma mój tata?
- Nie rozumiesz.
- Pozwól mi zrozumieć- nawet nie
wiedziałam, że potrafię zdobyć się na bycie miłą w tym momencie. Przed chwilą
darłam się na niego jak opętana.
- Nie lubię ciekawskich dziwek- odezwał
się radykalnie zmieniając swój ton. Nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam
zszokowana. Po raz pierwszy ktoś nazwał mnie tak okropną obelgą. Nie wiedziałam
jak mam się zachować. Uderzyć go? Chyba byłam na to za słaba. Odpyskować? Tak,
na to mnie stać.
- Nie lubię nachalnych chujów, którym
jesteś- uśmiechnęłam się szyderczo. Nie spodziewałam się, że mój głos zabrzmi
tak pewnie. W rzeczywistości chciało mi się płakać.
- Coś ty powiedziała?- w sekundzie
zmniejszył dystans między nami. Czułam się przez to niekomfortowo, ale nie
miałam odwagi się ruszyć.
- Że jesteś nachalnym chujem. Problemy
ze słuchem?
- Nigdy więcej tak do mnie nie mów, bo
pożałujesz- zagroził. Miałam ochotę roześmiać mu się w twarz. W tym momencie
był przerażający, ale jakoś mój strach przed nim prysnął jak bańka mydlana.
- Nie wiedziałam, że jesteś damskim
bokserem- oblizałam usta- To nie najlepiej o Tobie świadczy. Masz już minus
tysiąc punktów- postanowiłam wykorzystać jego broń przeciwko niemu- raczej nie
zdążysz naprawić strat- dodałam po chwili namysłu. Zauważyłam, że mina mu
zrzedła. Chyba wygrałam tą kłótnię. Brawo, Kat!
- Nie biję dziewczyn, ale zawsze mogę
zrobić wyjątek- drwiący uśmiech zagościł na jego twarzy. W tej właśnie chwili
nie wytrzymałam i strzeliłam mu z twarz. Momentalnie złapał się za policzek i
po prostu wybiegł z mojego pokoju. Byłam z siebie dumna, wygrałam tą sprzeczkę.
Szczerze powiedziawszy nie znałam siebie od tej strony.
- Katlin, proszę na dół- usłyszałam
krzyk mojej mamy- Chyba należą mi się wyjaśnienia?- Upss, pozbyłam się jednego
gówna, a teraz znowu muszę szybko wymyślić coś, co mogę powiedzieć mamie.
Powoli zeszłam na dół, gdzie zastałam mamę popijającą kawę w salonie.
- Usiądź kochanie- posłusznie wykonałam
jej polecenie- Co masz mi do powiedzenia?- zapytała, a jej twarz nie wyrażała
żadnych emocji. Piekło czas zacząć.
***
Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz :)
Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz :)
Ciekawie ciekawie czekam nn :*
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE !
OdpowiedzUsuńto jest świetne!! *.*
OdpowiedzUsuńwłaśnie trafiłam na tego bloga i powiem szczerze, że podoba mi się. Mam oczywiście parę uwag, ale to normalne. Staraj się bardziej rozwijać wątek, bo czasem szybko przechodzisz z miejsca na miejsce, mam nadzieję, że mnie rozumiesz. Fabuła jest świetna, pierwszy raz trafiłam na pomysł z zamienieniem się chłopakiem na dwa tygodnie! Brawo, zapunktowałaś! :) Mam nadzieję, że historią nie bedzie jak u każdego bloga z Justinem, a charakter Biebera będzie trochę odbiegał od Dangera. To tyle, mogę jeszcze życzyć weny :)
OdpowiedzUsuńI oczywiście zapraszam do siebie, na blog z Justinem. Fabuła też jest niespotykana, nie pożałujesz jeśli wejdziesz i przeczytasz parę rozdziałów :)) teach-me-breathe.blogspot.com Pozdrawiam <3 /Leah
świetny bardzo oryginalny i na pewno bede czytac dalsze rozdzialy:) @believemydreamm
OdpowiedzUsuńWspaniale opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńdskjakjfhdka,jaka akcja <3
OdpowiedzUsuń