niedziela, 6 października 2013

Rozdział 3



Katlin

Nie myślcie sobie, że uległam temu idiocie. Tak na pewno nie było. Po prostu nie miałam innego wyjścia.
- Justin, proszę Cię puść mnie- spróbowałam po raz kolejny, tym razem zmuszając się do bycia sympatyczną.
- O widzę, że jednak umiesz być miła- powiedział ze śmiechem i postawił mnie na ziemi.
- Dziękuję- mruknęłam cicho.
- Ależ nie ma za co- uśmiechnął się łobuzersko. Złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć.
- Nigdzie nie idę. Zobacz jak ja wyglądam, zresztą jestem głodna i zmęczona- zaczęłam narzekać. Już nawet nie krzyczałam na niego. Nie miałam na to siły. Nie teraz.
- W sumie to masz rację. Idź do domu, zrób coś ze sobą i o 13 przyjdę po Ciebie- zaczął oddalać się w zupełnie innym kierunku.
- Chyba sobie żartujesz. Masz zamiar tak po prostu odejść?- wycedziłam przez zęby. Czy aby przypadkiem mówiłam, że nie mam siły, aby się niego złościć? Pfff…
- O co chodzi?
- Przeniosłeś mnie na plecach Bóg wie gdzie, nagle puszczasz i odchodzisz. Gdzie się podziały twoje dobre maniery?
- Aaaa- podrapał się po głowie- Nie mam ze sobą samochodu, ale jak chcesz mogę dać Ci pieniądze na taksówkę.
- Nie chcę żebyś cokolwiek mi sponsorował- oburzyłam się- Idę pieszo.
- Jak chcesz- uśmiechnął się po czym zniknął za rogiem. Bosko. Byłam naprawdę zła na tego gówniarza. Co on sobie wyobrażał? Już ja mu pokażę kto tu rządzi. Znudzonym wzrokiem obejrzałam się po okolicy. Było około pół godziny drogi od mojego domu spacerem. Wydaje mi się, że nie miałam innego wyjścia i po prostu zdjęłam moje wysokie szpilki, po czym zaczęłam maszerować boso. Nogi bolały mnie niemiłosiernie. O tej porze na Florydzie nie jest jeszcze bardzo gorąco aczkolwiek to, iż miałam bardzo aktywną noc przyczyniło się do tego, że czułam się nieświeża. Włosy posklejały mi się w strąki. Z pewnością wyglądałam okropnie. Potrzebowałam również snu. Gdy doszłam do domu byłam całkowicie wykończona. Bardzo chciałam przemknąć przez dom niezauważona, ale jak zwykle moje pragnienia nie iszczą się.
- Kochanie, wybacz, ale nie wyglądasz tak jakbyś spała dzisiejszej nocy u Car- odezwała się mama z głupkowatym uśmieszkiem, gdy tylko przekroczyłam próg przedpokoju.
- Oh, daj spokój- odezwałam się słabym głosem- Porozmawiamy później.
- Jak chcesz. Wiesz, masz już pawie 17 lat. Nie musisz mi się tłumaczyć- powiedziała, co kompletnie wybiło mnie z panatykułu.
- Gdzie się podziała moja matka?- zapytałam z uśmiechem.
- Jest cały czas tutaj. Po prostu zrozumiała, że nie jesteś już dzieckiem.
- Ojej, fajnie. Przepraszam mamo, ale idę do łazienki- powiedziałam, po czym udałam się w stronę wspomnianego wcześniej pomieszczenia. Zdjęłam z siebie wszystkie ubrania i włożyłam je do kosza z brudnymi rzeczami. Zmyłam makijaż, umyłam zęby i weszłam pod orzeźwiający prysznic. Nie muszę chyba wspominać, że wyglądałam okropnie. Umyłam swoje średniej długości brązowe włosy, a następnie lałam na siebie wodę strumieniami. To zdecydowanie jedna z najmilszych rzeczy w życiu. Stoisz, a ciepła ciesz pieści twoje ciało. Mogłabym tak stać godzinami, ale tym razem zmęczenie wygrało i opuściłam zaparowaną kabinę. Wytarłam moje ciało puchatym ręcznikiem, a w ciało wtarłam mój ulubiony karmelowy balsam i sięgnęłam na półkę po krótkie dresowe różowe spodenki i białą bokserkę. Idealny strój do spania. Rozczesałam mokre włosy i pozostawiłam je w artystycznym nieładzie. Uśmiechnęłam się do siebie w lustrze. Wyglądałam o niebo lepiej. Od razu udałam się w stronę mojego pokoju. Zamknęłam dokładnie drzwi i rzuciłam się na łóżko. Na przyjście snu nie musiałam długo czekać.
***
- Kochanie, obudź się, masz gościa- usłyszałam przyjemny głos należący do mojej mamy.
- Kto?- zapytałam nie otwierając oczu.
- Twój chłopak.
- Niech wejdzie na górę- odpowiedziałam i zagrzebałam się w poduszki.
- Oh, dobrze- odpowiedziała i wyszła z pomieszczenia. Chwilę potem usłyszałam ciężkie kroki na schodach i następnie ktoś wszedł do mojego pokoju.
- Słodko wyglądasz gdy jesteś zaspana- powiedział nie kto inny jak Justin. Coś mi tu nie grało. Od razu podniosłam się z pozycji leżącej.
- Co tu robisz i dlaczego moja mama nazwała Cię moim chłopakiem?- zapytałam oschle.
- Miałaś być gotowa o 13, dlatego tu jestem. I przecież jestem twoim chłopakiem- uśmiechnął się głupkowato, a mnie uderzyła przykra rzeczywistość. 2 długie tygodnie.
- Nigdzie z tobą nie idę. Wyjdź z mojego pokoju.
- Nie. Jeśli nie chcesz iść, to zostaniemy w domu i pooglądamy filmy- wskazał palcem na telewizor, który znajdował się na ścianie naprzeciwko mojego ogromnego i niesamowicie wygodnego łóżka. W tej chwili pożałowałam, że mam coś takiego w pokoju.
- Nie mam na to ochoty. Spadaj stąd. No już- pokazałam palcem na drzwi, w których pojawiła się moja mama.
- Kochani, przyniosłam Wam coś na ząb- uśmiechnęła się szczerze. Od kiedy moja rodzicielka się uśmiecha? Kto ją podmienił?
- Proszę Pani…- zaczął Justin lecz nie było dane mu skończyć.
- Mów mi Sophie.
- Oh, dobrze. Więc Sophie, mógłbym zostać z Kat i pooglądać z nią filmy?
- Ależ oczywiście. Bawcie się dobrze- zagruchała i wyszła z pokoju zamykając drzwi. Byłam w szoku, gdy był u mnie Hazz drzwi NIGDY nie mogły być zamknięte, zawsze uchylone.
- Twoja mama mnie lubi- stwierdził z zadowoleniem na co prychnęłam. Justin podszedł do stojaka z płytami i zastanawiał się dobrą chwilę. W końcu wyjął jakąś płytę i zwrócił się do mnie:
- Może być „Now is good”?
- Nie, wynoś się stąd- ponownie wskazałam palcem na drzwi.
- Więc włączę- odpowiedział z uśmiechem. Włożył płytę do odtwarzacza i usadowił się na moim łóżku. Nie widziałam jeszcze tego filmu, ponieważ dostałam go niedawno od taty, ale na pewno nie chciałam oglądać go w jego towarzystwie.
- Ja mówię serio, wynoś się stąd!- krzyknęłam powoli tracąc cierpliwość.
- Skup się na filmie, kochanie. Ja się nigdzie nie wybieram- czy mogłam cokolwiek zrobić? Był uparty jak osioł, którym prawdę mówiąc był. Po prostu nie pozostało mi nic innego, jak tylko zacząć oglądać. Przesunęłam się jak najdalej od miejsca gdzie siedział Justin. Niemal spadałam z łóżka, ale to nic. Liczyło się tylko to, że byłam jak najdalej od tego dupka. Zaśmiałam się w myślach na to, jak wiele przezwisk używam dla niego. Nie byłby zadowolony gdyby dowiedział się, że tak brzydko go nazywam, ale zasługuje na to.
***
Przez praktycznie cały seans czułam na sobie wzrok Justina, ale nie przeszkadzało mi to w całkowitym wczuciu się w film. Po prostu o nim zapomniałam. Produkcja ogromnie mnie poruszyła, w trakcie rozpłakałam się kilka razy, a na sam koniec po prostu zaczęłam wyć. Zakryłam sobie  usta poduszką, żeby nie było mnie słychać w całym domu. Usłyszałam cichy śmiech Justina co przypomniało mi o jego obecności. Zarumieniłam się na myśl, że oglądał mnie w takim stanie. Nic nie poradzę na to, że jestem wrażliwa.
- Z czego się śmiejesz?- oburzyłam się. Z moich oczu wciąż leciały łzy, nie mogłam się uspokoić.
- Z Ciebie, Skarbie.
- Nie nazywaj mnie tak, jasne? Nie masz serca. Jak możesz się śmiać po takim filmie, no jak?
- Wiesz co? Oglądałem już kiedyś ten film. Włączyłem go specjalnie, żeby Cię sprawdzić. Myślałem, że nie masz uczuć. Zawsze wydaje się, że jesteś twarda. Teraz wiem, że to przykrywka. Jesteś cholernie wrażliwa. Zaskoczyłaś mnie- jego wypowiedź zszokowała mnie. Nie rozumiałam co chciał przez to powiedzieć.
- Nie rozumiem Cię- odezwałam się głosem wypranym z emocji. To zapewne kolejna z jego gierek.
- Zdobyłaś u mnie punkty. Miałaś minut pięćset, teraz masz minus czterysta. Rób tak dalej, a może będziesz na plusie… kiedyś- zrobiłam się czerwona ze złości.
- Jesteś największym dupkiem, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Nienawidzę Cię- w moich oczach ponownie pojawiły się łzy. Może nie wyglądałam na taką, ale bardzo przejmowałam się opinią innych na mój temat. Dlaczego Justin myślał o mnie aż tak źle? Co ja takiego zrobiłam? Myślałam, że to ja mam powody, by wiedzieć, że jest podejrzany, ale że ja zła? Coś mi tu nie gra. Szybko starłam zabłąkaną łzę, której brunet na szczęście nie zauważył.
- Czemu myślisz o mnie tak źle?- zapytałam przerywając niezręczną ciszę, która panowała między nami.
- Wiesz za dużo- oblizał usta- Zgrywasz kogoś kim nie jesteś, nie lubisz mnie, jesteś ciekawska, wtykasz nos w nie swoje sprawy, twój ojciec pracuje w sądzie- był śmiertelnie poważny gdy to mówił, a z jego oczu mogłam wywnioskować, że jest ze mną szczery.
- Co do tego ma mój tata?
- Nie rozumiesz.
- Pozwól mi zrozumieć- nawet nie wiedziałam, że potrafię zdobyć się na bycie miłą w tym momencie. Przed chwilą darłam się na niego jak opętana.
- Nie lubię ciekawskich dziwek- odezwał się radykalnie zmieniając swój ton. Nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam zszokowana. Po raz pierwszy ktoś nazwał mnie tak okropną obelgą. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Uderzyć go? Chyba byłam na to za słaba. Odpyskować? Tak, na to mnie stać.
- Nie lubię nachalnych chujów, którym jesteś- uśmiechnęłam się szyderczo. Nie spodziewałam się, że mój głos zabrzmi tak pewnie. W rzeczywistości chciało mi się płakać.
- Coś ty powiedziała?- w sekundzie zmniejszył dystans między nami. Czułam się przez to niekomfortowo, ale nie miałam odwagi się ruszyć.
- Że jesteś nachalnym chujem. Problemy ze słuchem?
- Nigdy więcej tak do mnie nie mów, bo pożałujesz- zagroził. Miałam ochotę roześmiać mu się w twarz. W tym momencie był przerażający, ale jakoś mój strach przed nim prysnął jak bańka mydlana.
- Nie wiedziałam, że jesteś damskim bokserem- oblizałam usta- To nie najlepiej o Tobie świadczy. Masz już minus tysiąc punktów- postanowiłam wykorzystać jego broń przeciwko niemu- raczej nie zdążysz naprawić strat- dodałam po chwili namysłu. Zauważyłam, że mina mu zrzedła. Chyba wygrałam tą kłótnię. Brawo, Kat!
- Nie biję dziewczyn, ale zawsze mogę zrobić wyjątek- drwiący uśmiech zagościł na jego twarzy. W tej właśnie chwili nie wytrzymałam i strzeliłam mu z twarz. Momentalnie złapał się za policzek i po prostu wybiegł z mojego pokoju. Byłam z siebie dumna, wygrałam tą sprzeczkę. Szczerze powiedziawszy nie znałam siebie od tej strony.
- Katlin, proszę na dół- usłyszałam krzyk mojej mamy- Chyba należą mi się wyjaśnienia?- Upss, pozbyłam się jednego gówna, a teraz znowu muszę szybko wymyślić coś, co mogę powiedzieć mamie. Powoli zeszłam na dół, gdzie zastałam mamę popijającą kawę w salonie.
- Usiądź kochanie- posłusznie wykonałam jej polecenie- Co masz mi do powiedzenia?- zapytała, a jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Piekło czas zacząć.

***
Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz :)

7 komentarzy:

  1. Ciekawie ciekawie czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest świetne!! *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. właśnie trafiłam na tego bloga i powiem szczerze, że podoba mi się. Mam oczywiście parę uwag, ale to normalne. Staraj się bardziej rozwijać wątek, bo czasem szybko przechodzisz z miejsca na miejsce, mam nadzieję, że mnie rozumiesz. Fabuła jest świetna, pierwszy raz trafiłam na pomysł z zamienieniem się chłopakiem na dwa tygodnie! Brawo, zapunktowałaś! :) Mam nadzieję, że historią nie bedzie jak u każdego bloga z Justinem, a charakter Biebera będzie trochę odbiegał od Dangera. To tyle, mogę jeszcze życzyć weny :)
    I oczywiście zapraszam do siebie, na blog z Justinem. Fabuła też jest niespotykana, nie pożałujesz jeśli wejdziesz i przeczytasz parę rozdziałów :)) teach-me-breathe.blogspot.com Pozdrawiam <3 /Leah

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny bardzo oryginalny i na pewno bede czytac dalsze rozdzialy:) @believemydreamm

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniale opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. dskjakjfhdka,jaka akcja <3

    OdpowiedzUsuń