Katlin
Gdy tylko mój
umysł zdążył ogarnąć sytuację od razu odepchnęłam od siebie Justina. Wyglądał
na tak samo zszokowanego jak ja, jednak w jego oczach przez moment można było
dostrzec… zwycięstwo? Sama nie wiem, ponieważ ta iskra znikła tak szybko jak
błyskawicznie się pojawiła. Dopiero po chwili dotarło do mnie co tak naprawdę
zrobiłam, to znaczy zrobiliśmy, ale w tej chwili nie miało to dla mnie
większego znaczenia. Bez słowa wstałam i udałam się na przeciwległy brzeg
jeziora, gdzie usiadłam pod drzewem, podkuliłam nogi pod szyje i zaczęłam
płakać. Nie mogłam uwierzyć, że sytuacja sprzed niecałego miesiąca się
powtarza. Przed oczami miałam strzępki wspomnień z tamtej nocy.
***
Kolejna impreza
w tygodniu, ale to w końcu wakacje, więc trzeba się zabawić, prawda? Nigdy nie
należałam do spokojnych osób, od zawsze byłam wulkanem energii, który podczas letniej
przerwy wybuchał z podwójną siłą.
- Kat, kochanie,
czy nie wystarczy na dziś?- zapytał Harry, kiedy zobaczył mnie z kolejnym drinkiem.
Właściwie, to nawet nie byłam pijana. Zabawa dopiero się rozkręcała.
- Dopiero piąty-
powiedziałam z oburzeniem, na co chłopak przewrócił oczy.
- Jak chcesz,
ale po prostu bądź ostrożna, dobrze?
- Kiedy nie
jestem?- zapytałam retorycznie, ponieważ w tym samym momencie Caroline
podciągnęła mnie za rękę na parkiet. Bawiłyśmy się wspaniale, była to jedna z
najlepszych domówek jakie odbyły się w te wakacje. Oczywiście znajdowaliśmy się
w domu rodziców Maxa. Wszystko było pięknie, do czasu, kiedy obraz zaczął mi się zamazywać przed oczami. Caroline,
Harry, Max, Sydney, wszyscy gdzieś zniknęli, nie mogłam dostrzec ich w tłumie
rozwydrzonych nastolatków. Właściwie to nawet nie pamiętałam kiedy się od nich
oddaliłam. Wszystko było nieskładne, niewyraźne. Kręciło mi się w głowie. Miałam
wrażenie, że zaraz zemdleję, czy coś w ten deseń. I wtedy zobaczyłam go.
Harrego. Starałam się podbiec ku niemu, ale niestety nie mogłam. Ledwo się do
niego doczłapałam, a kiedy tylko znalazłam się w jego ramionach złożyłam na
jego ustach czuły i pełny pasji pocałunek. Kiedy tak się całowaliśmy, nagle ktoś
wykrzyczał moje imię, ale byłam na tyle odurzona, że nie mogłam nawet rozpoznać
głosu osoby, która do mnie mówi. Dopiero gdy ktoś odsunął mnie od Harrego i
zaczął na mnie krzyczeć mózg powoli mi się oczyścił, ale nie na tyle, by móc
zrozumieć co się stało.
- Dlaczego się
na mnie drzesz i czemu odsunąłeś mnie od mojego chłopaka?- zapytałam pijackim
bełkotem.
- Twojego kogo?
Halo, Katlin, otrząśnij się! Ja tu jestem, ja jestem Harry!
- Nie rozumiem-
zmarszczyłam brwi.
- Chodź do domu,
pogadamy rano.
- Nie zdaje się
z nieznajomymi!- zaczęłam krzyczeć jednak wtedy prawdziwy Hazz złapał mnie za
rękę i nie zważając na moje protesty pociągnął w stronę wyjścia.
***
Pewnie zastanawiacie
się skąd to wszystko wiem skoro twierdzę, że byłam nieobecna tamtej nocy. Odpowiem
Wam. Otóż rano mózg przejaśnił mi się całkowicie i powoli mogłam przypomnieć sobie
pewne poszczególne detale i skojarzyć fakty. Dodatkowo słyszałam mnóstwo
opowieści o tamtej nocy. Wiele wtedy płakałam i
naprawdę nienawidzę siebie za to co wtedy zrobiłam, a teraz jeszcze ten
pocałunek z Justinem. Naprawdę nie chciałam tego zrobić, ja go nawet przecież
nie lubię. Wtem do głowy uderzyła mi jeszcze jedna myśl. Caroline. Zdradziłam
przyjaciółkę, z którą znam się od piętnastu lat. Naprawdę nie wiem jak będę w
stanie spojrzeć na siebie w lustro, kiedykolwiek. Nie mam pojęcia ile tak
siedziałam i wypłakiwałam oczy, ale gdy tylko robiło mi się trochę lepiej
pozbierałam się i udałam w stronę domku. Nie wiedziałam gdzie jest Justin i
naprawdę nie obchodziło mnie to. Kutas. Jak mógł zrobić to swojej dziewczynie,
mi…sobie? Jak? Łzy znów zaczęły cieknąć strumieniami. Miałam tak wielkie
wyrzuty sumienia, że nawet nie wyobrażałam sobie jak mogę spojrzeć w oczy
Harremu i Caroline. Przecież tak mocno ich kocham, naprawdę nie chciałam ich
zranić. Powiedzieć im od razu? Poczekać? Jak zareagują? To będzie koniec
wszystkiego? Retoryczne pytania wędrowały po mojej głowie. Niestety nikt nie
mógł mi na nie odpowiedzieć w tej chwili. Byłam naprawdę zmieszana. Nie mogłam
przestać myśleć o ustach Justina, tak miękkich i idealnych. KURWA KATLIN
ZAMKNIJ SIĘ PIERDOLONA SUKO. Tak bardzo nienawidziłam siebie w tamtej chwili.
- Czy możesz mi
powiedzieć co to było?- z zadumy wyrwał
mnie głos Justina. Przestraszyłam się jak cholera. Nie dość, że jesteśmy w
środku nocy w lesie to na dodatek toczyłam zaciętą walkę w moimi myślami. Nie
byłam w wstanie go usłyszeć.
- Czy ty jesteś
normalny? Zawału przez Ciebie dostałam!- zaczęłam krzyczeć. Naprawdę nie wiem
jak mogłam go nie słyszeć. Gdzie są moje wyczulone zmysły, które nigdy mnie nie
zawodzą? Ah, no tak. Poszły się pierdolić. Razem z mózgiem. Teraz zostałam
tylko ja ze swoimi durnymi pomysłami.
- Przepraszam,
nie chciałem.
- Jasne, tak
samo jak nie chciałeś mnie pocałować!
- Oh, nie, nie, Moja
Droga. To wszystko twoja wina, ty zaczęłaś!
- Żartujesz
sobie ze mnie? Ja? JA?
- Tak, ty Kochanie. Nic by się nie wydarzyło,
gdybyś się na mnie rzuciła z tymi swoimi łapskami.
- Nie uda Ci się
wzbudzić we mnie jeszcze większej winy. I tak czuję się jak nic nie warte
gówno.
- Chodzi o to,
że nie zapłaciłem?- jego słowa zszokowały mnie kompletnie. W pierwszym momencie
nie wiedziałam co powiedzieć, jednak po chwili odzyskałam mój niewyparzony
język.
- Jak możesz? Wiesz
co? Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Jak możesz sugerować, że jestem
dziwką?
- Przecież mam
rację- uśmiechnął się szyderczo- Przynajmniej tak się zachowujesz, więc
właściwie mam odpowiedź…- chyba chciał jeszcze coś powiedzieć, ale przerwałam
mu strzelając z pięści prosto w jego policzek. Tego było dla mnie za wiele. On
nie ma pieprzonego prawa nazywać mnie w ten sposób. Wiedziałam, że miał trochę
racji, ale i tak go to nie usprawiedliwiało.
- Czy ty sobie
myślisz, że możesz tak po prostu uderzać mnie w twarz kiedy tylko masz na to ochotę?-
zapytał Justin ręką trzymając swój bolący policzek. Miałam nadzieję, że
zostanie mu po tym wielki siniak.
- Hmm- udałam,
że się zastanawiam- Myślę, że mogę, po tym jak zwyzywałeś mnie od dziwek. To
było tylko ostrzeżenie.
- Teraz
rozumiem. Prawda w oczy kole i dlatego musiałaś się na kimś wyżyć. Właściwie to
nawet nie musisz przepraszać. Rozumiem- udał minę współczującego człowieka, a
ja myślałam, że za chwilę wyjdę z siebie i stanę obok. Zamknęłam oczy i
policzyłam w myślach do dziesięciu. Nie mogę powiedzieć, że ochłonęłam choć
trochę, ponieważ wciąż byłam wściekła, ale mogłam panować nad sobą na tyle żeby
po prostu odwrócić się i bez słowa udać się w stronę moich przyjaciół, którzy
zapewne nadal siedzieli przy ognisku. Szczere powiedziawszy zrobiłam się trochę
głodna, ale jednocześnie wiedziałam, że wszystko co przełknę zwrócę jeszcze szybciej niż nawet zdążę
pomyśleć o wzięciu kolejnego kęsa. Nie byłabym w stanie. Nie po tym, co
wydarzyło się w przeciągu tych kilku godzin. Kiedy tylko ujrzałam światło
emanujące z przygasającego ogniska zaczęłam biec. Chciałam jak najszybciej
znaleźć się w ramionach osoby, którą szczerze kochałam. Wiedziałam, że
najprawdopodobniej nie przyznam się dziś do tego co zrobiłam, ale muszę zrobić
to w najbliższej przyszłości, ponieważ inaczej nie będę mogła normalnie
funkcjonować.
- Katlin, Kochanie,
co się stało? Co ten Kutas Ci zrobił? Tak długo Cię nie było, że już zaczynałem
się martwić- powiedział Harry, kiedy tylko wpadłam w jego ramiona. Na jego słowa
rozpłakałam się jeszcze bardziej, nie mogłam znieść bólu jaki odczuwałam w
piersi. Nie mogłam uwierzyć, że ponownie zdradziłam osobę, która była dla mnie
wszystkim. Poprzednim razem było inaczej, ktoś odurzył mnie tabletką gwałtu i
mimo iż nie mogłam sobie wybaczyć tamtego zdarzenia to dzisiejszy pocałunek z
Justinem był całkowicie świadomy! A może brunet miał rację nazywając mnie
dziwką?
- Nie chcę o tym
rozmawiać- odezwałam się zachrypniętym od płaczu głosem. Nie obchodziło mnie,
że wszyscy na nas patrzą, przecież przyjaciele są na dobre i na złe, prawda? Na
twarzy Caroline mogłam dostrzec złość na Justina- rzecz jasna-, co sprawiło, że
miałam ochotę zakopać się pod ziemię i nigdy więcej nie pokazywać publicznie.
Zdecydowanie zasługiwałam na zamknięcie z jakiejś piwnicy bez jakiegokolwiek
źródła światła, czy życia. Hej, to mógłby być dobry pomysł.
- Zabiję go,
przysięgam. Tyle razy powtarzałam mu, że ma być miły, nie dogryzać, ale nie, on
zawsze swoje, już ja się z nim policzę- odezwała się Caroline. W normalnym
wypadku byłabym jej wdzięczna, ale teraz mogłam odczuwać tylko coraz większe
poczucie winy. To było nie do zniesienia, naprawdę.
- Właściwie co
się między Wami stało?- zapytała Sydney.
- Nie słyszałaś,
że Kat powiedziała, że nie ma ochoty teraz o tym opowiadać?- odezwał się Harry
chamskim tonem, za który musiałam go skarcić.
- Nie bądź
dupkiem, ona się po prostu martwi- odezwałam się. Mój głos nadal był daleki od
normalności.
- Wszyscy
jesteśmy zaniepokojeni- powiedział Dean- Dlaczego wasz dwójka nie może po prostu
normalnie się dogadywać?
- Też chciałabym
to wiedzieć- mruknęłam wtulając się jeszcze mocniej w Harrego.
- Gdzie jest
Chloe?- zapytał nagle Petter. On i jego wyczucie czasu.
- Poszła gdzieś
już jakiś czas temu. Mówiła, że głowa ją boli, czy coś- powiedział spokojnie
Max- chyba Ci jej nie brakuje- dopowiedział po chwili.
- Pewnie, że nie
– odpowiedział Petter z dziwnym, bliżej niezidentyfikowanym wyrazem twarzy.
- Przepraszam,
że pytam- zwróciła się do mnie Car- Nie wiesz może w którą stronę poszedł Justin?
Martwię się trochę o tego kretyna.
- To normalne,
jest twoim chłopakiem- wywróciłam oczami- Nie wiem gdzie się udał, znając go
wróci pewnie nad ranem i nawet nie waż się przepraszać za to. Jesteśmy
przyjaciółkami.
- Wiem, wiem.
- Ja chyba pójdę
się położyć- odezwałam się po upływie około 15 minut. Moje powieki zrobiły się
ciężkie od płaczu i wszystkiego co wydarzyło się dzisiaj. Dodatkowo potwornie
bolała mnie głowa, co jeszcze bardziej pogarszało sytuację- Dobranoc
wszystkim!- odezwałam się i wstałam z kolan Harrego.
- Pójdę z Tobą-
odezwał się szybko kędzierzawy.
- Zostań,
naprawdę. Muszę jeszcze wziąć prysznic i te sprawy- uśmiechnęłam się blado.
- Będę na górze
za pół godziny, okej?
- Jasne-
powiedziałam, a ten pocałował mnie w czoło. Leniwie udałam się do góry, a kiedy
miałam położyć rękę na klamce od mojego i Harrego pokoju zauważyłam Chloe.
- Widziałam
Ciebie i Justina- powiedziała, a mnie kompletnie zamurowało.
***
Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz :))