Na początek..
Nie mogę uwierzyć, że nie pisałam nic przez prawie dwa miesiące! Czas niesamowicie szybko leci, tym bardziej kiedy masz dużo do zrobienia :)
No, ale nie ważne.
Przychodzę do Was dziś z kolejnym rozdziałem i mam nadzieję, że Wam się spodoba!
Mam do Was też małą prośbę- komentujcie :)
Wiem, że rozdziały pojawiają się rzadko, jednak w wakacje postaram się to zmienić- dajcie mi również motywację do tego, żebym z jeszcze większą chęcią pisała o losach Kat i Justina :)
To co?
Czytasz= KOMENTUJESZ
Nawet najkrótszy komentarz daje mi ogromną satysfakcję :)
Z góry dziękuję <3
So much loove, K <3
***
Katlin
- Katlin, chcesz piwo?- zapytał Justin
wyrywając mnie z zamyślenia.
- Nie, dzięki-
powiedziałam ziewając. Było dobrze po północy, a przyjaciele bruneta nie mieli
zamiaru nigdzie się ruszać.
- Zmęczona?
- Tak. Dużo się
dziś wydarzyło i ugh.. po prostu marzę o tym, żeby się położyć- jęknęłam.
- W takim razie
idź spać- zaproponował, a ja w odpowiedzi przewróciłam oczami- Mówię serio.
- Nie wypada.
- Nie
przesadzaj.
- Justin,
proszę…- zaczęłam, ale nie dane było mi dokończyć gdyż Chloe, która przez cały
wieczór bezczelnie się we mnie wpatrywała, podeszła do nas.
- Co chcesz?-
zapytał Justin ciut wrednym tonem.
- Porozmawiać z
Katlin.
- A co jeśli nie
ma ochoty rozmawiać?- wypalił Justin.
- Pozwól jej się
wypowiedzieć- zmroziła go wzrokiem- A propos, od kiedy jesteś dla mnie taki
zgryźliwy?
- Błagam Cię
Chlo, zamknij się i odejdź- warknął Brązowooki. Właśnie wtedy był czas na moją
reakcję.
- Justin, stop.
Skąd wiesz, czy nie chce z nią pogadać?
- Znam Cię
całkiem nieźle i doskonale wiem, że jej nie trawisz.
- No i tu się
mylisz- powiedziałam pstrykając mu palcem w nos- Z ogromną przyjemnością
porozmawiam z Chloe- uśmiechnęłam się nieszczerze. Tak naprawdę ostatnią
rzeczą, której chciałam była konwersacja z byłą przyjaciółką, jednak moim celem
było pojechanie po ambicji brunetowi, którego mina wyraźnie zrzedła.
- Jakoś Ci nie
wierzę.
- No to popatrz-
powiedziałam wstając i zwróciłam się bezpośrednio do Chlo- To gdzie idziemy?
- Na zewnątrz?-
zaproponowała wyraźnie zdziwiona.
- Super-
powiedziałam rozentuzjazmowana i udałam się w stronę wyjścia. Znajomi Justina
nawet nie zauważyli naszej małej akcji. Szczerze powiedziawszy nie przypadli mi
do gustu. Być może dlatego, że nie rozmawiałam z nimi zbyt dużo.
Nie miałam
wątpliwości gdzie zaprowadzę Chloe. Huśtawka. Moje ulubione miejsce jest
właśnie tutaj.
- Co chcesz?-
zapytałam kiedy usadowiłyśmy się na magicznym przedmiocie, który od zawsze uwielbiałam.
- Katlin,
proszę, nie zadawaj się z Justinem- zaczęła poważnie.
- Niby
dlaczego?- no dobra, wiedziałam, że nie jest to fair w stosunku do dwóch
najważniejszych dla mnie osób, ale ona nie miała prawa się w to wtrącać.
- Ten cały wasz
romans nie skończy się dobrze..- zaczęła, jednak jej przerwałam.
- A skąd ty
możesz wiedzieć co robimy, i czy COŚ w ogóle jest na rzeczy?
- Scena na
boisku mówiła sama za siebie. Naprawdę chcesz zniszczyć całe swoje poukładane,
idealne życie dla Justina? Nie uważasz, że on nie jest tego wart?
- Nie rozumiem
co ty masz do tego. Chcesz powiedzieć Car i Harremu? Proszę bardzo! I tak Ci
nie uwierzą- zaczęłam się sztucznie śmiać.
- Tu już nawet
nie chodzi o to, czy twoje lizodupki się dowiedzą. Intencje Justina nie są
szczere, uwierz mi Katlin. Mówię Ci to tylko i wyłącznie ze względu na to, że
kiedyś się przyjaźniłyśmy i naprawdę nie chcę, żeby Cię zranił.
- Skąd ty możesz
wiedzieć co mu siedzi w głowie?- zapytałam, a blondynka cicho się zaśmiała.
- Masz rację,
tego nie mogę nawet przypuszczać. Przynależę jednak do jego drugiej paczki i
doskonale wiem co się tam dzieje.
- Możesz
dokładniej?
- Wszyscy kumple
Justina traktują dziewczyny przedmiotowo. Dodatkowo jest wiele różnych
skomplikowanych spraw, w które jest zamieszany. Błagam Cię, nie ufaj mu i
skończ waszą relację zanim stanie się ona zbyt skomplikowana.
- Nie wierzę, że
nie masz w tym swoich korzyści- wypaliłam, po czym szybko ugryzłam się w język.
Dziewczyna była naprawdę lojalna. Oczywiście, o ile to wszystko jest prawdą. Tak
czy inaczej, ostrzegła mnie, a ja nadal drążyłam dziurę w całym. Niepotrzebnie.
- Myśl jak
chcesz- powiedziała wyraźnie wkurzona- Wiem, że uważasz mnie za dziwkę. Nie
znasz jednak całej mojej historii, ciągle odnosisz się do tego co było kiedyś
nie zważając, że teraźniejszość jest zupełnie inna. Nie patrz przez pryzmat
przeszłości, a życie będzie łatwiejsze- powiedziała na zakończenie, po czym
odeszła, zostawiając mnie samą. Chwilę potem również udałam się w stronę domu.
- Katlin- zwołał
Justin z kanapy kiedy tylko mnie zobaczył.
- Tak?-
zapytałam uśmiechając się. Postanowiłam, że jak na razie będę zachowywać się
jak gdyby rozmowa z Chloe w ogóle nie miała miejsca. Dorwę gnojka jak będziemy
sami.
- Chodź do mnie-
powiedział ze słodkim uśmiechem i poklepał swoje kolana. Posłusznie wykonałam
jego polecenie. Można powiedzieć, że w nagrodę dostałam słodkiego całusa w
policzek. Chlo spiorunowała mnie wzrokiem, a jedna z koleżanek bruneta
zapiszczała:
- Jesteście tacy
słodcy! Powinniście być razem!
- Daj spokój,
Mer- uciszył ją Chad.
- Nie uważacie,
że powinniśmy się zbierać?- zapytała bodajże Jessica- Dochodzi druga. Zanim
zajedziemy będzie rano.
- Ma rację-
zaśmiał się Justin- Zresztą my też chcielibyśmy się już położyć- po słowach
bruneta wszyscy zaczęliśmy się ze sobą żegnać. Na całe szczęście, nie potrwało
to zbyt długo i już dziesięć minut później zostaliśmy zupełnie sami. W końcu!
- Myślisz, że
możemy dokończyć to co zaczęliśmy wcześniej?- zapytał Justin wymownie mnie
obejmując i całując moją żuchwę. Okej,
Katlin. Pora na twoją reakcję.
- Nie-
powiedziałam stanowczo- Musimy porozmawiać.
- Co Ci znowu
nie pasuje?- warknął, po czym spokojniej dodał- Chloe coś Ci naopowiadała,
prawa? Ta głupia suka…- przerwałam mu.
- Nie nazywaj
jej tak, ale masz rację. Myślę nawet, że otworzyła mi oczy.
- Czy możesz nie
oceniać tego wszystkiego pochopnie? Zapytać chociaż, potwierdzić?
- A co do
cholery robię? Chcę wszystko wyjaśnij i porozmawiać, a ty jak zwykle od razu
wybuchasz!- powiedziałam o kilka tonów za wysoko.
- Okej,
spokojnie, usiądźmy i porozmawiajmy- kiedy już wygodnie usadowiliśmy się na
ogromnym łóżku w sypialni z kubkami herbat w ręce Justin zagaił- Co Ci
powiedziała?
- W wielkim
skrócie- żebym trzymała się od Ciebie z daleka- powiedziałam upijając łyk
gorącej cieczy.
- Możesz
powiedzieć coś więcej? Jam mam się wytłumaczyć skoro nawet nie wiem o czym
dokładnie rozmawiałyście.
- Chlo twierdzi,
że twoje intencje nie są wobec mnie szczere. Jak chcesz to wyjaśnić?- zapytałam
unosząc prawą brew ku górze.
- Nie rozumiem w
jakim sensie, zresztą skąd ona może wiedzieć co mi siedzi w głowie?- kiedy
popatrzyłam na niego z politowaniem, natychmiast dodał- Oczywiście nie jest to
prawa. Zresztą sama wiesz jakie są moje uczucia wobec Ciebie.
- A co powiesz
na to, że razem ze swoimi przyjaciółmi traktujecie dziewczyny przedmiotowo?
- Cóż, w tym
może mieć trochę racji- przyznał z widocznym wstydem- Jednak ciągle nad tym
pracuję.
- Okej. Załóżmy,
że to co powiedziała Chloe to kłamstwa. Jaki miałaby w tym cel?- zapytałam, na
co brunet cicho się zaśmiał.
- Po prostu Ci
zazdrości. Harry, Caroline i ja od zawsze byliśmy jej słabościami- powiedział
dosyć niejasno, jednak po chwili zabrał się za rozwijanie swojej myśli- Harry
od zawsze jej się podobał. Nie mogła go mieć ze względu na Ciebie. Caroline to
idealna przyjaciółka. Wasze relację się popsuły i tym samym jej szanse na
utrzymywanie z nią dobrych relacji zmalały niemalże do zera. No i na końcu ja.
Sama powiedziała mi, że jej się podobam. Teraz kiedy można powiedzieć coś
między nami jest, zwyczajnie nie chce do tego dopuścić- zastanowiłam się chwilę
nad słowami Justina. W pewien dziwny, niezidentyfikowany sposób miały one sens.
Widząc moje ciągłe niezdecydowanie złapał mnie za ręce i patrząc prosto w oczy
powiedział- Katlin, przestań być niepewna i podejrzliwa. Naprawdę nie chcę Cię
zranić.
- Niech Ci
będzie- powiedziałam wstając- Idę wziąć prysznic.
- Koniec rozmowy?-
zdziwił się brunet.
- Tak-
uśmiechnęłam się, po czym opuściłam pomieszczenie. Kąpiel nie zajęła mi dużo
czasu, gdyż byłam tak zmęczona, że nawet nie miałam siły na stanie pod
prysznicem. Pech chciał, że zapomniałam wziąć ze sobą piżamy, a jedyna
koszulka, która znajdowała się w łazience należała do Justina. Ostrożnie ją
powąchałam. Czysta. Zakładam ją. Co mnie zdziwiło- wcale nie była na mnie dużo
za duża. Ledwo zakrywała mi majtki. Kiedy wyszłam z łazienki brązowooki leżał
rozłożony na łóżku z moim telefonem w ręce.
- Justin-
pisnęłam oburzona- Co robisz?- zapytałam próbując wyrwać mu urządzenie. Jak
możecie się spodziewać- bezskutecznie.
- Przecież nic
Ci nie sprawdzam- zawołał puszczając mi oczko- Robiłem sobie selfies.
- Chyba
żartujesz, ty i samojebki?- wybuchałam śmiechem.
- Zobacz tylko
jak wspaniale ułożyły mi się włosy. Musiałem to uwiecznić. Zresztą- dodał po
chwili- jesteś hipokrytką. Sama masz ich cztery tysiące.
- Czy chcesz
przez to powiedzieć, że oglądałeś moje OSOBISTE zdjęcia?- krzyknęłam udając
złą.
- Przepraszam-
powiedział poważnie- Nie spodziewałem się, że będziesz wkurzona.
- Żartuję
głupku- zaśmiałam się- Ale na przyszłość, nie rób tego więcej.
- Okej, okej-
brunet posłał mi swój uśmiech za tysiąc dolarów. Wierzcie lub nie, ale tego wyszczerzu
nie da się nie odwzajemnić.
- Koniec tego
dobrego- odezwałam się po kilku minutach ciszy- Idę spać. Zmykaj na kanapę.
- Jak to?
- Przecież nie
będziemy spać w jednym łóżku, debilu.
- No jak nie jak
tak- zaśmiał się Justin, po czym puszczając mi oczko, wgramolił swoje wielkie
dupsko na MOJE łóżko.
- Dobrze- powiedziałam
wstając- W takim razie idę do salonu- zrobiłam minę a la obrażona trzylatka i
spektakularnie, zabierając ze sobą jakąś małą poduszkę, wymaszerowałam z
pokoju. Zastanawiałam się czy Justin rzeczywiście pozwoli mi nocować na
kanapie.
Mijały minuty, a
ja wciąż przekręcałam się z boku na bok. Nie mogłam uwierzyć, że moje nadzieje
na spędzenie nocy w wygodnym łóżeczku spełzły na niczym.
- Dupek- mruknęłam
do siebie zdenerwowana, po raz kolejny zmieniając pozycję. Kiedy byłam na
granicy snu, poczułam, że ktoś bardzo delikatnie podnosi mnie. Otwarłam oczy i
ujrzałam uśmiechniętego Justina, który wyszeptał całując mnie w czoło:
- Naprawdę
myślałaś, że pozwolę Ci tutaj spać?
***
Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz :)))
Ciekawe czy to co powiedziała Chloe jest prawdą. Nie wydaję mi się żeby justin miał złe intencje, zresztą na początku tak było, ale wydaję mi się że ona Katlin nie jest mu obojętna. Rozdział świetny, nic się nie stało, te 2 miesiące szybko minęły, nie jesteś robotem żeby ciągle pisać. Życzę weny i do następnego :)
OdpowiedzUsuńRozdzial wspaniały <3 nie mogę sie doczekać nn /@jdbbizzle25
OdpowiedzUsuńkocham
OdpowiedzUsuńjezuś, uwielbiam.
OdpowiedzUsuńJeeej wreszcie ♥♥♥
OdpowiedzUsuńI love it
daaawaj nastepny!!!! kocham to!!!!
OdpowiedzUsuńKocham to bardzoooo <3 chce już następny
OdpowiedzUsuńO ja cie pierdziele, 3 godziny i cały blog przeczytany *___*
OdpowiedzUsuńNastępny kurwa!!! :( ❤️❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńsupeeeeer rozdzial:)
OdpowiedzUsuńczekam nn:)