niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 26

Hej, hej :)
Tak, to znowu ja i tak, po raz kolejny przez miesiąc nic się tu nie pojawiło :(
No, ale cóż ja mogę poradzić, jeśli totalnie nie mam czasu na pisanie? 
Już nawet nie chcę się tłumaczyć, ale tym razem obiecuję Wam, że rozdział pojawi się jeszcze w tym roku! 
Jednak, żeby to się stało proszę KAŻDĄ OSOBĘ, KTÓRA PRZECZYTA TEN ROZDZIAŁ O KRÓTKI KOMENTARZ.
Chciałabym tylko zobaczyć ile z was zostało ze mną mimo mojego niezorganizowania i nie dodawania rozdziałów :(
Z góry dziękuję i liczę na Was <3

Zostawiam Was już z rozdziałem i życzę, żeby ten czas, jaki pozostał nam do świąt zleciał jak jeden dzień (hahaha, u mnie to gwarantowane, dalej  mam wrażenie, że jest wrzesień c:)!

Kocham Was mocno i liczę na komentarze <3 <3 <3

***
Justin

- Wiesz, co?- odezwała się Katlin podczas lunchu przegryzając marchewkę- Myślę, że Chloe wie coś w sprawie śmierci i wypadku mojego taty- powiedziała powoli, a ja niemal się nie zadławiałem.
- Kat, proszę Cię. Przestań zwracać uwagę na jej słowa. Nic nie znaczą- zaśmiałem się. Miałem nadzieję, że brunetka nie dostrzegła jak zdenerwowany w rzeczywistości byłem. Czemu tej stukniętej dziwce zachciało mówić się prawdy? Akurat teraz? Jedną opcją było odwrócenie uwagi mojej dziewczyny.
- Kochanie, zabieram Cię dziś do teatru- powiedziałem dumnie.
- Jak to?
- Normalne- uśmiechnąłem się wesoło.
- Nie wydaje mi się żebyś to lubił- stwierdziła zdziwiona. Oh, nienawidzę, ale zrobię wszystko żebyś nie zaczęła kopać, mona droga Katlin.
- O mnie się nie martw, po prostu chodźmy- odpowiedziałem wesoło.

Katlin

Nie mogłam uwierzyć, że Justin rzeczywiście siedzi obok mnie w sali teatralnej. Sztuka była naprawdę dobra i dająca do myślenia, ale widać było, że chłopak był najzwyczajniej w świecie znudzony. Rozejrzałam się dookoła. Wspomnienia uderzyły we mnie niczym meteoryt. Od małego chodziłam z rodzicami do teatru. Czasem nawet kilka razy w miesiącu. Nawet gdy byłam jeszcze zbyt mała, aby zrozumieć prawdziwe znaczenie sztuki uwielbiałam tam chodzić. W życiu nie pomyślałabym, że od tego czasu tak wiele się zmieni.
- Nie podoba Ci się?-zapytał dyskretnie Justin wyrywając mnie z zamyślenia.
- Wręcz przeciwnie. Jest wspaniałe- odszepnęłam i powróciłam do oglądania przedstawienia.
- Więc.. co o tym myślisz?- zapytałam Bruneta kiedy wracaliśmy do domu. O dziwo, żadne z nas nie wzięło samochodu.
- Spoko- mruknął.
- Tylko tyle?
- No, a powiedz mi, Katlin, co można powiedzieć o zmarnowanych trzech godzinach?- wybuchł, a ja oniemiałam.
- Mówiłeś, że to lubisz- zaczęłam się bronić zszokowana jego gwałtownym wybuchem.
- Naprawdę jesteś tak głupia, że w to uwierzyłaś?- wzniósł wzrok ku niebu.
- Dla twojej wiadomości, nie, ale to ty byłeś jedynym, który to zaproponował- krzyknęłam- Co Ci w ogóle do głowy strzeliło, żeby zabrać mnie tam jeśli teraz masz pretensje, Bóg jeden wie o co!- przyśpieszyłam. Nie miałam ochoty dalej ciągnąć rozmowy z tym kretynem.
- Kat, zaczekaj. To nie tak..
- Więc może mi powiedz jak, bo wiesz jeśli tak to ma wyglądać, to…
- Nie. Mów. Tego- wycedził przez zęby.
- … nasz związek nie ma żadnego sensu- dokończyłam ze smutnym uśmiechem wymalowanym na mojej twarzy.
- To nieprawda.
- Justin, jak ty to sobie wyobrażasz?- zapytałam siadając na pobliskiej ławce. Chłopak zrobił to samo- Tak szczerze.
- Proszę Cię, nie mów tak. Oboje straciliśmy wszystko, więc czemu mamy zrywać po dwóch dniach?
- Masz rację, ale..- zaczęłam jednak nie zdołałam dokończyć zdania, gdyż usta Justina znalazły się na moich. Odpłynęłam, jak zwykle zresztą.
- Nie przeżyłabyś bez tego nawet dnia- zamruczał mi do ucha brunet, na co cicho się zaśmiałam.
- Wariat- poczochrałam go po włosach i trzymając się za ręce wróciliśmy do mnie.
- Chcesz herbaty?- zapytałam kiedy tylko przekroczyliśmy próg mojego domu. Brązowooki spojrzał na mnie jak na idiotkę- No co?
- Nie piję tego paskudztwa- skrzywił się.
- Jak możesz? Kocham herbatę!- oburzyłam cię.
- Mam tylko nadzieję, że nie bardziej niż mnie- wypalił, po czym szybko spuścił wzrok. Pożałował wypowiedzenia tych słów. Ja również. Nie miałam zielonego pojęcia co na to odpowiedzieć- Będę się zbierał- odezwał się po chwili niezręcznej ciszy. Nie protestowałam. Prawdę mówiąc chciałam zostać sama, z jednego bardzo ważnego powodu. Wiedziałam, że brunet i tak mnie w nim nie poprze, dlatego wręcz ucieszyłam się, że odchodzi. Gdy tylko chłopak opuścił pomieszczenie sięgnęłam po telefon i wykręciłam doskonale znany numer. W końcu dzwoniłam pod niego nieustannie przez ostatnie kilka lat.
Wcale nie zdziwiłam się kiedy Harry nie odebrał za pierwszym razem. Tak, to on był osobą do której próbowałam się dodzwonić. Nie poddawałam się jednak, znałam go za dobrze. Wiedziałam, że za entym razem podniesie słuchawkę.
- Czego, do cholery, chcesz Katlin?- odezwał się głos po drugiej stronie.
- Wiem jak to brzmi, ale potrzebuję twojej pomocy- jęknęłam.
- To wszystko?- jego chłodny ton dobijał mnie tak bardzo, że aż zachciało mi się płakać. Naiwna.
- Chodzi o mojego tatę- zaczęłam nawet jeśli wiedziałam, że nie chce mnie słuchać- Chcę rozwiązać tą sprawę na własną rękę.
- Daj spokój. Zostaw do policji.
- Nie rozumiesz, że oni i tak nic nie znajdą? Dowody zniknęły, a Chloe wie coś na ten temat!
- W czym mam Ci niby pomóc? Z tego co słyszałem to masz Justina.
- To nie tak…- chciałam to wyjaśnić, jednak nie było mi dane.
- Tłumaczą się winni, Katlin- zaczął Harry. Dobry Boże, dlaczego ten chłopak zawsze miał rację?- Nie pomogę Ci, a Tobie radzę zostawić tą sprawę w spokoju- wydawało mi się, że zamierzał się rozłączyć, jednak po chwili dodawał- Nie dzwoń do mnie. Nigdy więcej- rozłączył się, a ja się rozpłakałam. Tak, oto ja. Katlin Megbog. Wbrew pozorom naprawdę żałowałam, że go straciłam. Mimo, że miałam Justina, to Harry był ze mną od zawsze.
- Coś się stało, Kochanie?- zapytała mama delikatnie uchylając drzwi do mojego pokoju.
- Nie, wszystko w porządku- szybko przetarłam oczy. Mimo wszystko nie była głupia, wiedziała, że płakałam.
- Chcesz o tym porozmawiać?- usiadła na skraju łóżka.
- Miałyśmy pomówić o czymś innym- zmieniałam temat przypominając sobie o rozmowie, jaką miałam odbyć z rodzicielką- Zaczynaj.
- Słońce, między ojcem, a mną od dawien dawna nie było dobrze. Kiedy zaczęłaś dorastać i przestałaś nas potrzebować nasze drogi powoli się rozchodziły. Po pewnym czasie każde z nas miało dwa osobne życia. Twój tata jako prawnik pracował niemal non stop. Podobnie jak ja. Nie mieliśmy czasu dla Ciebie, nie mówiąc już o dbaniu o naszą relację. Oboje byliśmy zmęczeni, myśleliśmy nawet o rozwodzie, ale nie mogliśmy tego zrobić ze względu na Ciebie. Nie chcieliśmy Cię zranić, Kochanie- zaczęłam płakać. Nie chciałam dłużej tego słuchać, ale wiedziałam, że muszę-  Oboje w pewnym momencie straciliśmy kontrolę i tak to się wszystko stało. Poznałam Grega, jest dwa lata starszy ode mnie. Pomagał mi w projekcie w pracy.
- Nie chcę wnikać w szczegóły- wypaliłam. Naprawdę nie obchodziło mnie to.
- Twój tata bardzo go polubił, naprawdę. Kate też była niczego sobie. Bardzo ładna- uśmiechnęła się w myślach. Jakby na wspomnienie o niej.
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że tata też kogoś miał?- wybuchłam- Czy mi się tylko wydaje, że ta rodzina była jednym wielkim kłamstwem? Może się jeszcze okaże, że mam przyrodnie rodzeństwo, co?
- Nie mów tak. Mimo wszystko, byliśmy ze sobą szczerzy z ojcem. Bo tak powinno być, nieprawdaż?
- NIE MOGĘ TEGO SŁUCHAĆ! Jak mogliście tak długo mnie oszukiwać? Jakim cudem tego nie dostrzegłam?- bo byłaś zbyt zajęta sobą Katlin. Dopowiedziałam sobie w myślach.
- To nie jest teraz istotne- powiedziała spokojnie rodzicielka- Zamierzam być matką po raz drugi. Co o tym myślisz?
- Nienawidzę małych dzieci- powiedziałam zgodnie z prawdą- myślę, że kupno mieszkania będzie dobrym pomysłem- wypaliłam. Od dawna prosiłam rodziców o apartament jednak nigdy nie chcieli się na to zgodzić. Być może wyciąganie tego teraz nie było najlepszym pomysłem, tym bardziej, że do porodu zostało jeszcze mnóstwo czasu, ale nie miałam nic do stracenia.
- Kat, nie zaczynaj- ostrzegła mnie mama.
- Tylko żartowałam- przewróciłam oczy. Co z tego, że mówiłam poważnie- Mogłabyś wyjść? Chciałabym się już położyć. Muszę się z tym przespać- odezwałam się po chwili ciszy.
- Jasne- powiedziała rodzicielka wstając- Dobranoc- kiedy tylko opuściła mój pokój ponownie wykręciłam numer, pod który dobrą chwilę temu próbowałam się dodzwonić. Tym razem różnica była taka, że w moim zamiarze nagrać się na pocztę. Wiedziałam, że odczyta to tak czy inaczej. Nie zrozumcie mnie źle, ale potrzebowałam się wygadać.
- Tak, to znowu ja- zaczęłam pośpiesznie wiedząc, że mam mało czasu- Chciałam Ci tylko powiedzieć, że rozmawiałam z mamą. Całe moje dawne życie było kłamstwem, wiesz? Między moimi rodzicami nie było dobrze. W sumie tyle. Dobranoc, Harry- rozłączyłam się bo nie wiedziałam co więcej powiedzieć. Miałam mu do opowiedzenia tak dużo. Jeśli mam być szczera nigdy tak naprawdę nie wyjaśniłam mu sytuacji z Justinem, jednak nie umiałam ubrać tego w słowa. Byłam w tym tak beznadziejna, że wolałam w ogóle się nie odezwać. Z zamyślenia wyrwał nie dźwięk sms.

Od: Justin
Śpisz?

Mimo iż zobaczyłam od razu nie odpisałam. Nie miałam na to ochoty. Coś odbiło mi tego wieczoru i jedyną osobą, na której wiadomość podświadomie czekałam był Harry. Myślę, że to właśnie jest tęsknota. Nic jednak nie mogłam z tym zrobić dlatego postanowiłam położyć się do łóżka. Wyobrażając sobie, że koło mnie leży lokowaty brunet- zasnęłam.
***
- Katlin, czas wstawać!- zawołała mama budząc mnie - Spojrzałam na zegarek. 5.30. Czy ona jest normalna budząc mnie o tej porze?- No dalej, mała. Ruszaj się!- krzyknęła i niespodzianie zdarła ze mnie kołdrę.
- Co ty wyprawiasz?- wydarłam się mniej więcej dziesięć razy głośniej- Mam na dziesiątą! Dajże mi spać! Umiem kontrolować swój czas- oburzyłam się.
- Przepraszam, myślałam…- nie dawałam jej skończyć.
- Odwołali pierwsze trzy lekcje- fuknęłam po czym ponownie położyłam się do łóżka. Pech chciał, że nie mogłam zasnąć ponownie. Przewracałam się z boku na bok i w końcu zirytowana zdecydowałam podnieść swoje szanowne cztery litery. Skoro i tak nie było mi dane spać? Niechętnie zwlokłam się z tapczanu, wzięłam prysznic, zrobiłam szybki makijaż, po czym zeszłam na dół zjeść śniadanie, mimo iż wcale nie byłam głodna. W międzyczasie zadzwonił telefon, który odruchowo odebrałam nie zerkając nawet kto próbuje się ze mną skontaktować:
- Cześć, dziwko- zesztywniałam. Miałam ochotę rozłączyć się.
- Caroline?- zapytałam nie dowierzając.
- A to inny?- zaśmiała się chłodno.
- W jakiej sprawie dzwonisz?- zapytałam zaciekawiona. Dawna przyjaciółka była ostatnią osobą,  od której telefonu się spodziewałam.
- Wczoraj o trzeciej nad ranem widziałam Justina zabawiającego się z jakąś Rudą na mieście. Dzwonię żeby dać Ci znać.
- Co dokładnie robili?
- Obściskiwali się?- odpowiedziała jakby to było oczywiste- Potem poszli do samochodu.
- Jak to?- zapytałam ze łzami w oczach.

- Nie pytaj mnie o to. Nie jesteśmy przyjaciółkami. Dzwonię tylko ze względu na fakt, że kiedyś byłyśmy. Miłego dnia, Katlin- rozłączyła się, a we mnie zagotowało się. Nie zabierając nic oprócz telefonu wybiegłam z domu. Zobaczycie co zrobię temu wrednemu kutasowi.

***
Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz :))

4 komentarze:

  1. boże ja cie nienawidze, poplakalam sie akfakfkz wierze w szczesliwe historie, oby ich byla jedna z nich
    kocham to ff, twoj styl pisania i ogolnie, dziekuje ze prowadzisz to ff
    - @janocuntz

    OdpowiedzUsuń
  2. Justin coś ty zrobił 💔💔 Jak on mógł zrobić jej coś takiego 😭😭 Świetny rozdział 😃😃 Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Addasd. Jak zwykle zakonczone jak cos sie zaczyna dziac:D juz sie nie moge doczekac kolejnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam to ff od początku i nie wiem dlaczego nigdy nie skomentowałam. Ale teraz to robię. Pomimo tego, że dodajesz rodziały z takimi odstępami, to ja nadal z Tobą jestem, ponieważ Twoje ff strasznie mnie wciągnęło. Masz genialne pomysły, strasznie trzymasz w napięciu i niczego nie zdradzasz, przez co nie potrafię przestać myśleć o tym, czy Justin rzeczywiście kocha Kat, czy to jest tylko jakaś pieprzona gra.. Masz ogromny talent, bo dorównujesz treściowo takim ff jak Dark czy Danger! Uwielbiam cię, kocham to ff i nie mogę się doczekać next <3 huh, ale się rozpisałam xd

    OdpowiedzUsuń