Katlin
Wciąż nie mogę
uwierzyć, że jadę z Justinem do Lake City. Choćbym nie wiem jak próbowała,
nadal wydaje mi się, że to jakiś żart. Jesteśmy już prawie w połowie drogi do
celu, a żadne z nas nie odezwało się ani słowem. Jak tak ma wyglądać cały
weekend to ja dziękuję. – Czy możesz w końcu coś powiedzieć?- zapytałam z
wyrzutem.
- Prowadzę-
odpowiedział spokojnie i niestety to byłoby na tyle, jeśli chodzi o naszą
rozmowę. Wpatrując się w widoki za oknem powróciłam myślami do poprzednich dni.
Wbrew pozorom, były dla mnie naprawdę ciężkie. Nawet, jeśli w dzień
zachowywałam się w miarę normalnie- noc była zdecydowanie najgorsza. Wszystkie
wspomnienia związane z tatą wracały ze zdwojoną siłą. Nie mogłam też spać,
ponieważ dręczyły mnie koszmary. Do tego sprawa nadal niewyjaśnionej przyczyny
wypadku sprawiała, że czułam się jeszcze bardziej przybita. Policjanci, którzy
pojawiali się w naszym domu, aby informować nas na bieżąco o postępach w
sprawie byli wręcz irytujący. Jedynym
światełkiem nadziei była dla mnie Caroline, która wspierała mnie jak nikt inny
i była na każde moje zawołanie. A teraz proszę- okłamałam ją. Taka ze mnie
wspaniała przyjaciółka. Biedna myśli, że pogodziłam się z mamą. Pff, bzdura.
- O czym tak
myślisz?- zapytał znienacka Justin, a ja powróciłam do rzeczywistości. Przez tą
krótką chwilę zupełnie odpłynęłam.
- Niczym
konkretnym- przeczesałam ręką włosy, sprawiając, że skołtuniły się jeszcze
bardziej.
- Chciałaś
rozmawiać, a jak próbuję się czegoś dowiedzieć, nie odpowiadasz- powiedział
chłodnym tonem.
- Może, dlatego,
że nie chce tam jechać? Czy to naprawdę tak wielka różnica, że powiem Ci „spierdalaj” za dwa dni, a nie teraz?-
wybuchłam.
- Ej, ej, ej
spokojnie. Nie kłóćmy się. Nie możemy.
- Niby czemu?
- Bo jeśli mam
spędzić z tobą ostatnie trzy dni, to uwierz nie chcę się spierać- nie mogłam
zrobić nic innego jak tylko przewrócić oczy. Ten chłopak był tak cholernie
dziecinny, że aż miałam ochotę się roześmiać. Jego gierki były naprawdę nieźle
pokręcone, nie wspominając już o zmianach humoru. Raz był najlepszym chłopakiem
na świecie, a za chwilę zimnym chujem. Muszę przyznać, że nieźle mąciło mi to w
głowie.
***
- Księżniczko,
dojechaliśmy- odezwał się miły męski głos tuż nad moim uchem. Leniwie otworzyłam
oczy, po czym rozejrzałam się dookoła. Znajdowaliśmy się na podjeździe całkiem
ładnie prezentującej się posiadłości, która jak się domyślałam, należała do
rodziny Justina.
- Ugh, nie chce
mi się ruszyć tyłka- jęknęłam.
- Czy to znaczy,
że mam Cię wnieść do środka?- zapytał Brunet z błyskiem w oku.
- Nie, nie, nie-
zaśmiałam się- Dam sobie jakoś radę- powiedziałam i zaczęłam się przeciągać. W
między czasie Justin zwinnie opuścił pojazd i otworzył mi drzwi.
- Jaki
dżentelmen, myślałby kto- zaśmiałam się wysiadając.
- Gdybym był
tobą, nie narzekałbym.
- A czy ja coś mówię?-
zapytałam retorycznie- Justin, chwila, co ty robisz!?- krzyknęłam kiedy ten
podniósł mnie z ziemi i przewiesił sobie w pół.
- Wnoszę Cię do
domu- powiedział ciesząc się jak dziecko. Nie wiem jakim cudem udało mi się
otworzyć drzwi jedną ręką , ale biorąc pod uwagę sposób w jaki to robił jestem
niemal pewna, że miał do tego wprawę.
- Daj spokój,
postaw mnie na nogi, jestem ciężka!
- Serio, jakoś
nie zauważyłem- zaśmiał się. W ciszy przemierzaliśmy każde pomieszczenie,
dopóki nie dotarliśmy do sypialni. Chłopak delikatnie położył mnie na łóżku, po
czym oparł dwie ręce po przeciwnych stronach mojego ciała. To nie była
bezpieczna pozycja.
- Co ty robisz?-
zapytałam trzęsącym się ze zdenerwowania głosem.
- Zaraz
zobaczysz- odpowiedział tajemniczo, nachylił się nade mną i złożył na moich
ustach pocałunek. Mimowolnie zaczęłam poruszać swoimi ustami. Nie mogłam tego
powstrzymać. To było tak cholernie dziwne.
- Justin, nie
możemy..- jęknęłam pomiędzy pocałunkami.
- Daj spokój,
jesteśmy tu tylko we dwoje.
- Więc taki był
twój plan?- zapytałam gwałtownie się podnosząc- Myślałeś, że będę twoją sex
zabawką? To wtedy w lesie… ja nie wiem co to było, jasne? Boże, ale byłam
głupia przyjeżdżając tu z Tobą. Wiesz co? Nie mogę na Ciebie patrzeć..-
powiedziałam, po czym wyszłam z pokoju.
- Katlin,
zaczekaj! To nie tak!- usłyszałam za sobą, jednak nie odwróciłam się.
Postanowiłam wyjść do ogrodu, gdzie znajdowała się ogromna huśtawka. Usadowiłam
się na niej i wyjęłam z tylnej kieszeni spodni telefon. Dwa nieodebrane
połączenia od Caroline i Harrego. Super. Na początek postanowiłam wybrać numer
do mojej najlepszej przyjaciółki, która jakby dowiedziała się co wyprawiam, już
dawno wypięłaby się do mnie tyłkiem. Wcale bym się nie zdziwiła. Sama sobie na
to zasłużyłam. Odebrała po pięciu sygnałach.
- Co chciałaś?-
zapytałam, przybierając wesoły ton.
- Zapytać się
jak tam z mamą, wszystko idzie po twojej myśli?
- Jasne, za
chwilę idziemy na jakiś masaż. Nawet nie wiesz, jak bardzo go potrzebuję.
- Wiesz, że
chodziło mi o wasze relacje?
- Powoli do
przodu. Przecież nie staniemy się przyjaciółkami tak po prostu. Jak na razie
rozmawiamy i staram się ją zrozumieć, czy coś. Nie jest łatwo, ale jestem jak
najlepszej myśli- matko kochana, gdzie ja nauczyłam się tak dobrze kłamać?
- Wspieram Cię
całym sercem!
- Wiem, wiem.
Bardzo Cię kocham, ale mama właśnie wyszła z łazienki i będziemy się zbierać.
Zadzwonię koło północy, okej?
- Jasne, będę
czekać- zawołała radośnie, po czym rozłączyła się. Uhg, nie lubiłam jak ludzie
robili to pierwsi. Przed rozmową z Harrym chciałam się trochę wyciszyć, dlatego
zamknęłam oczy i postanowiłam skupić się na otaczającej mnie naturze. Chciałam
ją poczuć, nie widząc. Nie wiem czy wiecie o co mi chodzi, ale jak byłam mała
uczęszczałam z mamą na zajęcia, gdzie tego uczyli.
- Katlin, proszę
porozmawiaj ze mną- moją małą medytację przerwał upierdliwy głos mojego
weekendowego towarzysza. Żegnaj ciszo.
- Justin, ale ja
nie chcę. Każdy twój ruch skierowany w moją stronę jest po to, aby mnie zranić.
Wcale nie dziwi mnie to, że tym razem chciałeś wykorzystać mnie w ten sposób.
Nie podejrzewałeś tylko, że tak łatwo wszystkiego się domyślę.
- Nie, to nie
tak, naprawdę. Nie dam Ci spokoju, jeśli nie pozwolisz mi wyjaśnić. To dla mnie
ważne. Proszę, K.
- Masz pięć
minut- westchnęłam przewracając oczami. Zgodziłam się na to, tylko dlatego, iż
wiedziałam, że nie podda się tak łatwo, o ile w ogóle.
- Może najpierw
coś zjemy?- zaproponował- Zamówiłem nam po obiedzie, który katering przed
chwilą przywiózł. Nie waż się nawet powiedzieć, że nie jesteś głodna- dodał w
momencie, kiedy dokładnie te słowa miały opuścić moje usta.
- Dobra, niech
Ci będzie. Najpierw muszę jeszcze zadzwonić do Harrego- powiedziałam wybierając
numer do mojego chłopaka. Odebrał niemal natychmiast. Nie mam pojęcia jakim
cudem zawsze miał telefon przy tyłku. Ja bym tak nie potrafiła.
- Cześć
Kochanie- zaczęłam patrząc prosto na Justina, który nie raczył dać nam chwili
na osobności- Dzwoniłeś?
- Chciałem się
tylko zapytać, jak tam w spa z mamą? Dobrze się bawicie?
- Nawet nie
wiesz, jak wspaniale. Co chwilę chodzimy na jakieś zabiegi, czy masaże. Raj na
ziemi- zamknęłam oczy wyobrażając sobie, że nie jest to kłamstwo.
- A wasze
stosunki?- ponowił pytanie Caroline.
- Całkiem
dobrze- udałam, że się zastanawiam- Rozmawiamy, staram się ją zrozumieć. Nie
jest łatwo, ale mam nadzieję, że z czasem będzie coraz łatwiej- wywróciłam
oczami, wiedząc, że nie jest to prawda. Tak naprawdę nigdy jej nie wybaczę, a
na chwilę obecną nawet nie chcę o tym
myśleć- Opowiadaj lepiej, jak u Ciebie?
- Ciągła rutyna,
dziś chyba wyskoczę z kuzynami pograć tenisa. Bardzo za tobą tęsknię.
- Ja za Tobą
też. Kocham Cię bardzo mocno, wiesz?
- No jasne, i ja
Ciebie też. Co powiesz na skype’a wieczorem?- zapytał, a mnie zszokowało. Na
takie pytanie nie miałam ułożonej regułki.
- Świetny
pomysł!- powiedziałam entuzjastycznie- Nie mogę się doczekać, żeby Cię
zobaczyć!
- Super-
ucieszył się, a ja poczułam wyrzuty sumienia. Wiedziałam doskonale, że do
żadnej rozmowy tak czy inaczej nie dojdzie. Po prostu będę musiała udać, że
zapomniałam, albo, że byłam bardzo zmęczona- Zadzwonisz koło północy?
- Jasne.
- Przepraszam
Kochanie, ale muszę kończyć.
- Nie ma
problemu. Baw się dobrze- powiedziałam, po czym się rozłączyłam.
- Myślałem, że
się zrzygam „Oh, kocham Cię”, „jak bardzo tęsknię”- zaczął Justin,
przypominając mi o swojej obecności. Zmroziłam o wzrokiem- No już dobra, dobra,
nic nie mówię. Chodźmy jeść, bo umieram z głosu- dodał, po czym wziął mnie za
rękę i poprowadził do kuchni, gdzie znajdowała się nasza obiadokolacja. Nie
miałam pojęcia skąd ten gest u niego, ale postanowiłam to zignorować. To tylko
ręka, tak? Nic złego.
- Co zamówiłeś?-
zapytałam, aby przełamać niezręczną ciszę.
- Pizzę-
odpowiedział nie kryjąc uśmiechu.
- Serio?
- Jeszcze
będziesz błagała o dokładkę, zobaczysz!- obronił się, widząc jak przewracam
oczami.
- Zobaczymy,
zobaczymy- powiedziałam klepiąc go po ramieniu- No dobra, pachnie zabójczo-
przyznałam kiedy w końcu dotarliśmy do salonu gdzie znajdowało się ogromnych
rozmiarów pudełko. Usiedliśmy na kanapie i w ciszy zaczęliśmy jeść.
- Miałeś rację,
same pyszności- odezwałam się kiedy skończyłam konsumować CZWARTY kawałek
najlepszej pizzy na świecie. Dosłownie. Nigdy w całym swoim życiu nie jadłam
lepszej. Nawet we Włoszech. Naprawdę nie wiem skąd ją wytrzasnął- Jutro też ją
zamawiamy, nie ma bata!
- Pomyśleć, że
na początku narzekałaś, że to zwykły fast food- powiedział Justin, a mnie
oświeciło.
- My tu gadu,
gadu, a z tego co sobie przypominam miałeś mi coś wyjaśnić, nieprawdaż?-
zapytałam nie mogąc zrozumieć, dlaczego kompletnie o tym zapomniałam.
- Katlin, ja…nie
wiem jak mam to powiedzieć.
- Po prostu?-
atmosfera między nami nagle zrobiła się ogromnie napięta i poważna.
- Kocham
Caroline, naprawdę. Z drugiej strony kiedy jestem z Tobą dzieje się ze mną coś
niewytłumaczalnego. Jesteś najważniejsza, tylko ty na całym świecie i
wszechświecie. Ciągnie mnie do Ciebie, Katlin tak cholernie bardzo, że sobie z
tym nie radzę. To wszystko co robię, po prostu chcę zatrzymać Cię przy sobie.
Wiem, że gdy Cię stracę czegoś we mnie braknie. Nawet jeśli nasze stosunki są
dalekie ideału.
- Justin, ale
wiesz, że jestem tu z Tobą tylko dlatego, żeby powiedzieć Ci ‘do widzenia’? –
zapytałam drżącym głosem. Nie wiem czemu moje serce łamało się właśnie na
milion kawałków.
- Zdaję sobie z
tego sprawę i dlatego zrobię wszystko, żeby zatrzymać Cię przy sobie- po
wypowiedzeniu tych słów zapanowała między nami niezręczna cisza- Katlin,
proszę, powiedz coś.
- Justin, kocham
Harrego. Jest dla mnie najważniejszy, nie mogę zostawić go dla osoby, do której
nic nie czuję.
- Jeżeli naprawdę
byś go tak bardzo kochała nie byłabyś teraz tutaj ze mną, a ta rozmowa nigdy
nie miałaby miejsca.
- Jestem głupia
i naiwna, okej? Wierzyłam, że naprawdę się ode mnie odetniesz!
- Zrobię to.
- W takim razie
dlaczego o tym rozmawiamy?
- Naprawdę masz
tak krótką pamięć? Sama chciałaś wyjaśnień, więc proszę, oto one!- Justin krzyknął
na mnie powoli tracąc cierpliwość.
- Nie mam
pojęcia do czego prowadzi ta konwersacja- powiedziałam zrezygnowanie podkulając
nogi pod brodę.
- W takim razie
nie jesteś sama.
- Nie wiem do
czego prowadzi nasza znajomość, raz się nienawidzimy, kiedy indziej dogadujemy
się, nic już, kurwa, nie wiem.
- Spróbujmy.
- Czego znowu?-
fuknęłam.
- Katlin, wiem,
że ty też coś czujesz. Nawet nie waż się zaprzeczać. Inaczej nie byłabyś tutaj
ze mną oszukując swojego chłopaka i najlepszą przyjaciółkę. Spróbujmy przełamać nasze granice, nie
przejmować się niczym.
- A
konsekwencje?- zapytałam powątpiewając.
- Będziemy
martwić się później. No dalej, wchodzisz w to?
- Nie wiem,
Justin. Sprawiasz, że mam mętlik w głowie!
- Tu nie ma się
nad czym zastanawiać. Tak czy nie?- zapytał. Dostrzegłam w jego oczach małą
iskierkę jakiejś emocji, ale niestety nie zdążyłam jej zidentyfikować. Pojawiła
się i znikła zbyt szybko.
- Muszę to
przemyśleć- nie powinnam się zastanawiać, mam chłopaka. Jednak Justin w pewnym
sensie miał rację. Coś do niego czułam. Miłość to na pewno nie była. Co w takim
razie? Chciałam wiedzieć.
- Nie. Masz dać
mi odpowiedź teraz, w tym momencie- zażądał, a mnie zmroziło, nie wiem nawet
dlaczego.
- Prawdopodobnie
będę tego żałować i to cholernie, ale wchodzę w to- powiedziałam na jednym
wydechu, po czym wybiegłam z salonu. Musiałam dowiedzieć się jakimi uczuciami
darzę wkurzającego bruneta i niestety tylko w taki sposób mogłam to sprawdzić.
***
Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz :))